Pewnego ponurego, zimowego dnia przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Justyna Reczeniedi, solistka Polskiej Opery Królewskiej, postanowiła stworzyć kolekcję pluszowych zabawek Baby Opera, które śpiewałyby ludzkim głosem. Ba! Nie byle jakim głosem, bo jej własnym. Justyna, mama dwujęzycznej 4-latki, wzięła więc sprawy w swoje ręce i nie tylko sama zajęła się poszukiwaniami odpowiednich modułów dźwiękowych, które można wbudować w zabawkę, ale także je zaprojektowała. Śmieje się, że nie ma za grosz zdolności plastycznych i jej zabawki wyglądają tak, jakby narysowały je dzieci. I może właśnie dlatego są takie fajne?
Jak to się stało, że muzyka pełni Twoim życiu tak ważną rolę?
Muzyka jest wszechobecna od początku mojego żywota 🙂 Moi rodzice są muzykami, tata ukończył Akademię Muzyczną w Warszawie. Gdy miałam 7 lat postanowili dać mi szansę i posłali mnie do szkoły muzycznej. Wybrałam najtrudniejszy instrument czyli skrzypce. Od dziecka uwielbiałam śpiewać, tańczyć, bawić się w „występy”.
Czyli pomysł na stworzenie własnego biznesu i zabawek Baby Opera był w pewnym sensie naturalną koleją rzeczy.
Baby Opera to właściwie nie tylko „biznes”, ale przede wszystkim pasja, jaką jest dawanie dzieciakom muzyki klasycznej w postaci mojego śpiewu w maskotkach oraz misja, by poprzez dobrą muzykę dzieci harmonijnie się rozwijały. Pomysł narodził się w mojej głowie jak dar z nieba nie wiadomo kiedy. Jestem na scenie operowej 15 lat, ale od jakiegoś czasu chciałam stworzyć śpiewającą zabawkę (misia). W 2018 roku uznałam, że już pozwala na to technologia (możemy osiągnąć wysoki poziom jakości dźwięku w module dołączonym do zabawki). Pewnego zimowego dnia obudziłam się z myślą, że to jest właściwy moment. Zaczęłam od wyboru repertuaru, nagrań ścieżek dźwiękowych (ponad 100), poszukiwań polskiej szwalni, opatentowania znaku Baby Opera, projektu maskotek, wyboru modułów dźwiękowych i podwykonawcy opakowania.
Jesteśmy pod wrażeniem, że dajesz radę ogarnąć tyle rzeczy. A co z projektowaniem zabawek, też jesteś za to odpowiedzialna? Jakim kluczem dobierasz utwory, które są wgrane w maskotkach? Jedna zabawka jeden utwór?
Zabawki zaprojektowałam samodzielnie, mimo że akurat nie mam za grosz plastycznego talentu. Wyglądają trochę jakby narysowało je dziecko. I chyba przez to są fajne. Utwory w maskotkach są nagrane przeze mnie – mój głos to sopran, który szkoliłam wiele lat, by osiągnąć odpowiedni poziom wokalny. Wiedziałam, że w zabawce muszą być wykorzystane znane utwory najwybitniejszych kompozytorów, jak np. „Dla Elizy” Beethovena, „Pory roku” Vivaldiego, „Marsz turecki” Mozarta czy „Jezioro Łabędzie” Czajkowskiego. Jednak jedna zabawka Baby Opera to nie „jeden utwór”, a 18! Osiemnaście różnych klasycznych i operowych utworów w każdym zestawie. Operowe Zwierzaki podzieliłam na dwie grupy: wyciszające (Panda Lulu, Pingwin Gabi, Kot Mimi) oraz aktywizujące (Zebra Meggi, Lemur Kiki i Pies Milo).

Pracująca mama nie ma łatwo
Od jak dawna prowadzisz swój biznes?
W lipcu zarejestrowałam działalność Baby Opera, ale tak naprawdę dopiero we wrześniu rozpoczęliśmy sprzedaż Operowych Zwierzaków.
Jak udaje Ci się połączyć macierzyństwo z pracą?
Macierzyństwo w połączeniu z pracą w operze (jestem solistką Polskiej Opery Królewskiej) i codzienną pracą nad Baby Operą to nie lada wyzwanie. Ale pomaga mi bardzo mój mąż Gabor. To on konfekcjonuje maskotki, nadzoruje sprawy wysyłki, zajmuje się promocją, no i ogarnia dom, opiekując się naszą córeczką, gdy ja jestem na próbach czy biorę udział w spektaklu.
Jak wygląda Twój przeciętny dzień?
Nie ma dwóch takich samych dni u mnie. Nie wiem, jak wygląda „przeciętny” dzień, bo mój dzień jest często dość zwariowany. Albo jestem na próbach, albo uczę się nowego repertuaru przy pianinie, albo od wczesnych godzin rannych przy kawie zabieram się za maile, bloga, zdjęcia lub pomagam mężowi w przygotowaniu wysyłki (o ile oczywiście nasza córeczka jest w przedszkolu). Kiedy mam wrażenie, że czas się kurczy, każdą wolną chwilę wykorzystuję na to, by nadrobić zaległości. Na przykład teraz, chcąc odpowiedzieć na Wasze pytania, siedzę w pociągu z laptopem. Ale bywa, że w trójkę wybieramy się na koncert. Wtedy staramy się to traktować jako rodzinny wypad, takie mini-wakacje, a nie obowiązki zawodowe.

Baby Opera Zabawką Roku!
Co o Twoich zabawkach myślą mamy no i oczywiście dzieci?
Odzew jest zwykle entuzjastyczny. Rodzice i dziadkowie (bo nie tylko mamy) są zachwyceni tym „wynalazkiem”. Twierdzą, że dziecko przy Operowym Zwierzaku ładnie się wycisza i zasypia. Piszą czasem, że to jest „ulubiona zabawka” dziecka. Cieszy mnie to ogromnie. Bo o to mi właśnie chodzi, by dzieci się relaksowały przy tej muzyce, która je jednocześnie rozwija; ale też same po nią sięgały. I tak jest. I tak ma być. Na tę chwilę mamy coraz więcej zamówień, codziennie coś się dzieje, zwłaszcza w ostatnim czasie, po tym jak Operowe Zwierzaki otrzymały tytuł „Zabawka Roku 2019”.
Czy założenie Twojego biznesu było kosztowne?
Na początku, owszem, musieliśmy sporo zainwestować, głównie w tkaniny, moduły, opakowania, no i przede wszystkim w polską produkcję (bo szyjemy w polskiej szwalni). W pierwszej fazie nie robiłam nic specjalnego dla promocji; ona wynikała z tego, że po prostu produkt mediom bardzo przypadł do gustu – byliśmy w telewizji śniadaniowej, w radiu, na portalach internetowych. Śpiewająca klasykę zabawka bardzo też spodobała się gwiazdom. Mam szczęście, że mogę czasem występować u boku polskich artystów, takich jak Teresa Lipowska, Jan Nowicki, Natalia Niemen, Czesław Mozil… Oni pomogli mi na początku niezwykle, wspierając na wspólnych fotografiach misję, jaką niesie Baby Opera. Dopiero teraz są większe możliwości, by zająć się promocją, inwestując w reklamy Google, a także w gazetach, w sesje zdjęciowe, wideoklipy. Ciągle inwestujemy, ale sprzedaż już w tej chwili pozwala na takowy rozwój; wszystko się jakoś powoli budżetowo spina.
Jak bliscy zareagowali na Twój pomysł?
Mąż zawsze myśli podobnie w fundamentalnych kwestiach, więc tu sprawa była oczywista – działamy razem. Rodzicom bardzo ten pomysł się spodobał. A przyjaciele też mnie wspierali. Wiadomo, przyjaciółki – mamy od początku „czuły” ten temat.

Jaki masz plan na rozwój swojej firmy?
Mój plan to m. in. wyjście poza Polskę; promocja i jednocześnie edukacja (tzn. uświadamianie czym jest muzyka klasyczna w procesie rozwoju niemowlęcia) w internecie, ale też na targach, nie tylko polskich, a międzynarodowych. Mój plan, mówiąc najzwięźlej, to otwarcie się na świat – sprzedaż Operowych Zwierzaków od Milanówka po Tokio – aby propagować wychowanie nowych pokoleń na muzyce klasycznej od kołyski. Jeszcze nie wiem dokładnie, jak to uczynię, ale mam pewność, że jest to dobry kierunek i to się uda.
Kim jest Justyna?
Jest śpiewaczką operową i mamą 4-latki. Jej zainteresowania to muzyka klasyczna, operowa, literatura piękna, a także wszelkie zagadnienia dotyczące rozwoju dziecka od okresu niemowlęctwa (a nawet w łonie mamy). Generalnie – rozwój poprzez muzykę, poprzez sztukę, poprzez śpiew. Interesują ją także tematy związane z religią, dobre kino, a obecnie – aranżacja wnętrz. Wkrótce przeprowadza się do wymarzonego domu w Milanówku.
Jeśli chcesz wesprzeć nową akcję Justyny – Dzieci Operowych Zwierzaków na Dzień Dziecka, to kliknij w „Pomagam”:
Z Justyną możecie się spotkać w Akuku Mamo

Przeczytaj także: Ewa Beczek uczy mamy języka angielskiego
[…] Przeczytaj także: Justyna Reczeniedi opowiada o zabawkach, które śpiewają jej głosem […]