Media zasypują nas co krok wizerunkami celebrytek, które kilka dni po porodzie, w zasadzie już są w formie. Jak to możliwe? Jak one to robią, że ich ciało po ciąży jest takie perfekcyjne? I czy normalne dziewczyny też tak szybko dochodzą do siebie? Powiem Wam, jak to wyglądało u mnie.
Wszystko skupia się na jednym słowie – „zależy”. Najczęściej jest tak, że jeśli dziewczyny przed ciążą są aktywne fizycznie, dodatkowo dbają o zdrowe odżywianie i nie dają się omotać hormonom, które każą nam jeść pizze, czy hamburgery, to powrót do stanu sprzed ciąży jest dużo szybszy i łatwiejszy. Ale to też nie jest regułą, bo jest wiele kobiet, które mimo aktywnego stylu życia, mają ogromny problem ze zrzuceniem kilogramów i dojściem do wcześniejszej sylwetki.
Patrząc w drugą stronę, zdarza się, że dziewczyny, które są amatorkami kanapy, rodzą jedno dziecko za drugim, nigdy nie były na siłowni, po chwili wyglądają tak, jakby w ciąży nigdy nie były. Życie często bywa przewrotne i wierzcie mi lub nie, ale to jak będziemy wyglądały po ciąży, to jedna wielka niewiadoma. I decydując się na dziecko musimy być świadome również tego, że nasze ciało po ciąży się zmieni i to czasem bezpowrotnie.
Nie masz jeszcze naszej aplikacji? Pobierz Akuku Mamo.
Ciało po ciąży może rozczarować i to żadna tajemnica
Doskonale pamiętam moje rozczarowanie kilka dni po porodzie, kiedy mój brzuch cały czas wyglądał jakby w środku było dziecko. Zastanawiałam się wtedy ile to wszystko będzie trwało. I choć przytyłam w ciąży standardowe 14 kilogramów, to zrzucenie ich zajęło mi kilka miesięcy. Natomiast samo dojście do wagi sprzed ciąży nie było satysfakcjonujące. Moją miarką były wtedy ukochane jeansy, w które kiedyś wchodziłam bez problemu. Zakładałam, a raczej usiłowałam je założyć co miesiąc i co miesiąc zderzałam się ze ścianą. To jeszcze nie był ten czas. Sukces osiągnęłam dopiero w pierwsze urodziny Krzysia, czyli równo rok po porodzie.
Przeczytaj także: O co kłócą się matki?
Oczywiście nigdy nie byłam typem sportowca i jak pojawił się w naszym domu Maluszek, to wcale nie chciało mi się wychodzić na siłownię. Przed ciążą trochę ćwiczyłam, w trakcie chodziłam na specjalne zajęcia dla kobiet w ciąży, co mam wrażenie znacznie ułatwiło mi poród, ale potem najzwyczajniej w świecie to nie był mój priorytet. Jasne, że chciałam dobrze wyglądać, zużyłam chyba tonę kremu na rozstępy i to się opłaciło 🙂 Ale nie miałam parcia na to, żeby katować się na siłowni i po 3 miesiącach wyglądać lepiej niż przed ciążą. Wszystko przyszło samo z czasem i na szczęście wróciło do stanu „sprzed”.

Prawdziwe życie czy cukierkowy lans?
Podziwiam dziewczyny, które mają tyle samozaparcia i motywacji, by chwilę po porodzie wrócić do aktywności sportowej. Świat wokół nas emanuje pięknymi, szczupłymi ciałami, a celebrytki prześcigają się w umieszczaniu zdjęć na IG typu „pierwsze wyjście po porodzie”, gdzie wyglądają, jakby dziecka w ogóle nie miały. Ich ciało po porodzie nie ma praktycznie żadnej skazy. Może to Photoshop, a może cała gama zabiegów medycyny estetycznej, która rzeczywiście potrafi zdziałać cuda. Wystarczy tylko gruby portfel.
Zdaję sobie sprawę, że dla większości matek takie obrazki mogą być bardzo drażniące i totalnie oderwane od rzeczywistości. Jak stoisz przed lustrem z telefonem w ręku, nieumalowana, w dresie i widzisz po drugiej stronie ekranu „znaną” mamę, która urodziła w tym samym miesiącu co Ty, to możesz się załamać.
Na szczęście jest też kilka „znanych” matek, które pokazują tę „prawdziwą” stronę macierzyństwa i mam wrażenie, że swoją naturalnością dają nam – mamom bardzo duże wsparcie. One, tak samo jak i my, mają „brzuszek”, resztki jedzenia we włosach i chodzą na rzęsach z niewyspania. Bardzo cieszy mnie to, że w mediach społecznościowych możemy sobie wybrać, kogo chcemy obserwować – prawdziwe życie, czy cukierkowy lans. Idealne ciało po ciąży, a może takie, które bardziej przypomina ciało normalnej kobiety?
Wszystko zależy…
Ja stawiam na autentyczność, bo uważam, że fajniej jest móc identyfikować się z kimś znanym, niż przez kogoś znanego być zdołowanym. Każda z nas ma prawo dochodzić do formy w swoim tempie i swoim sposobem. I jak pisałam wcześniej, to wszystko „zależy”. Zależy od tego, czy nie ma żadnych przeciwwskazań zdrowotnych, od naszych chęci, siły, motywacji, czy po prostu genów. Jedne tyją mniej, inne więcej, jedne mają skłonność do rozstępów, a inne nie, czy też jedne chudną w mgnieniu oka, a inne walczą o to latami. Nie dajmy się zwariować! Jedyna pewna rzecz, to to, że w ciąży przytyjesz, a po porodzie zmieni się cały Twój dotychczasowy świat.
Marta.