
Dawno temu, w małym domku na skraju lasu, mieszkał chłopiec o imieniu Luka. Jego życie było proste, ale pełne radości – uwielbiał bawić się w ogrodzie, zbierać jagody i słuchać śpiewu ptaków. Pewnego deszczowego wieczoru, gdy wiatr kołysał gałęziami drzew, usłyszał ciche miauczenie dochodzące z krzaków. To tam, przemoczony i drżący, czaił się mały czarny kotek o błyszczących jak gwiazdy oczach.
— Och, ty biedaku! — zawołał Luka, wyciągając rękę. — Chodź do mnie.
Kotek, choć nieufny, pozwolił się wziąć na ręce. Chłopiec otulił go swoim swetrem i nazwał Puszkiem. Od tej pory stali się nierozłączni. Ale mieszkańcy wioski kręcili nosem na widok czarnego kota.
— To pechowe zwierzę! — szeptali sąsiedzi. — Lepiej się go pozbyć!
Luka jednak nie przejmował się przesądami. Codziennie dzielił się z Puszkiem kanapkami, a kotek odwdzięczał się, przynosząc mu… dziwne znaleziska. Raz był to połyskujący kamyk, innym razem zgubiony guzik. Pewnego dnia jednak Puszczek zniknął na całe popołudnie, a gdy wrócił, w zębach trzymał starą, zardzewiałą monetę.
— To skarb! — krzyknął dziadek Luki, gdy ją zobaczył. — Prawdziwy talar z królewskich czasów!
Wieść rozniosła się po wiosce jak błyskawica. Ludzie zaczęli patrzeć na Puszkła z podziwem, a nie strachem. Wkrótce okazało się, że każdy, komu kotek przyniósł jakiś przedmiot, miał potem wyjątkowe szczęście – rolnik znalazł zagubioną owcę, piekarz upiekł najpiękniejszy chleb w życiu, a nawet ponura pani Zofia dostała list od dawno niewidzianej siostry.
— To nie pech, tylko magia! — śmiali się mieszkańcy.
Ale pewnej nocy Puszczek znów zniknął. Luka szukał go wszędzie, aż w końcu usłyszał skomlenie dochodzące z głębi lasu. Tam, w pułapce z gałęzi, uwięziony był mały lis, który nie mógł się uwolnić. Puszczek stał obok, miaucząc alarmująco.
— Rozumiem! — powiedział Luka i ostrożnie uwolnił zwierzę. Lis, zamiast uciekać, polizał chłopca w rękę, a potem zniknął w ciemności. Nazajutrz cała wioska obudziła się wśród kwiatów, które wyrosły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
— To był lis-opiekun — wyjaśniła mądra staruszka Agata. — Nagrodził naszą dobroć.
Od tamtej pory nikt już nie bał się czarnych kotów. A Luka i Puszczek stali się strażnikami lasu, pomagając wszystkim, którzy zgubili drogę. I choć kotek wciąż przynosił „skarby” – od połamanych patyków po błyszczące folie – każdy wiedział, że prawdziwym darem jest przyjaźń, która potrafi zmienić nawet najstarsze przesądy w coś pięknego.
A jeśli kiedyś usłyszycie ciche miauczenie w lesie, rozejrzyjcie się – może to właśnie Puszczek szuka nowego przyjaciela, by podzielić się odrobiną swojego szczęścia?