zdjecie-rodzina

Czy moje dzieciństwo było inne niż mojego syna?

Jesteśmy już z Magdą po trzydziestce, co oznacza, że nasze świadome dzieciństwo przypadało na przełom lat 80-tych i 90-tych. Fajne to były czasy, bo jeszcze nie mieliśmy telefonów komórkowych, internetu, czy xboxa. Całe dnie spędzaliśmy na podwórku ze znajomymi ze szkoły, czy bloku. Ale czy nasze dzieciństwo tak bardzo odbiegało od dzisiejszego świata?

Kiedy moi rodzice kupili swój pierwszy samochód, białego Malucha, nasze życie nabrało innego tempa. W lecie praktycznie każdy weekend spędzaliśmy poza domem. Pamiętam wycieczki do Kazimierza Dolnego, Pułtuska, Malborka, Bytomia, Krakowa, Gdańska, czy Olsztyna. Zresztą na Mazury jeździliśmy najczęściej, bo mamy tam rodzinę. Ciocia z wujkiem mieli domek w środku lasu nad jeziorem i często spędzaliśmy tam dużą część wakacji. Chodziliśmy na grzyby, na ryby, z tatą kopaliśmy rosówki, graliśmy w kapsle, czy po prostu szwędaliśmy się sami po lesie. To tu nauczyłam się jeździć na rowerze. A najlepszą zabawą było huśtanie się na hamaku i skoki z niego w dal razem z moimi braćmi.

Nie masz jeszcze naszej aplikacji? Pobierz Akuku Mamo


dzieciństwo

Dzieciństwo inne niż nasze?

Teraz też dość często jeździmy na Mazury, oboje z Pawłem mamy do nich sentyment. Ale nasze wyjazdy wyglądają już nieco inaczej. Nie musimy zapisywać się na listę, żeby kupić chleb następnego dnia w jedynym sklepie we wsi. Dzieci mają zwykle w pobliżu wypasiony plac zabaw, robaki na ryby kupujemy w sklepie, a zamiast kąpieli w jeziorze maluchy zdecydowanie wolą basen. Za to z taką samą pasją wypatrują małych rybek z pomostu. I tak samo szaleją na rowerach. W międzyczasie obejrzą co prawda bajkę na netflixie, ale ogólnie spędzają masę czasu na dworzu. Tylko trochę bardziej ich pilnujemy 🙂 

Dzieciństwo budzi we mnie także skojarzenia z jedzeniem. Kanapki z truskawkami, zapach małych smażonych rybek, czy “mamałyga”, czyli kakao w kubeczku wymieszane z odrobiną mleka – taki substytut Nutelli. Będąc u cioci w lesie, jak z przywiezionych słodyczy zostawały tylko lakryce (przesyłane przez rodzinę z Niemiec), których niecierpieliśmy, a mój brat z braku laku zlizywał z nich cukier, wówczas wujek robił nam ten kakaowy “deser” i zamiast na kanapkę, wyjadaliśmy go łyżeczką. Chęć zjedzenia czegoś słodkiego budziła w nas kreatywność. Robiliśmy sami lizaki. Cukier rozpuszczaliśmy na patelni, nabieraliśmy taką masę na łyżeczkę i wkładaliśmy pod zimną wodę, Karmel momentalnie zastygał, a my mieliśmy pysznego lizaka. Czasem dodawaliśmy trochę kakao i wówczas mieliśmy wersję czekoladową. 


dzieciństwo

Dawne smaki z dzieciństwa

Teraz zdecydowanie limitujemy dzieciom słodycze. Odkąd wiemy, że Krzyś ma uczulenie na mleko, w naszym domu nie ma mlecznej czekolady, batoników i innych przekąsek. Są za to eko ciasteczka, eko chrupki, eko żelki, jogurty bez mleka, a samo mleko jest migdałowe. Te słodycze nie są aż tak smaczne, jak te, które w składzie maja olej palmowy 🙂 ale nasze dzieci przyzwyczaiły się do nich i z całej puli eko słodyczy, wybrały te, które im naprawdę smakują. Także domowego lizaka, czy “mamałygi” nigdy im nie proponowałam, ale za to Krzyś uwielbia kanapki z truskawkami. Świeżą rybę też zje, ale Paweł musi się zawsze namęczyć, żeby wykroić mu równy kawałek na kształt paluszka rybnego, bo Mały człowiek tylko to uważa za słuszne jedzenie. 

Przeczytaj także: Podróżowanie z dziećmi. Jak przeżyć?

Myślę sobie, że wiele rzeczy się zmieniło w porównaniu do czasów mojego dzieciństwa. Świat poszedł do przodu, mamy niesamowitą technologię, z którą obeznane są już dwulatki. Place zabaw są jedną wielką, kolorową i bezpieczną przestrzenią. Trzepaki przestały funkcjonować, teraz miejscem spotkań nieco starszych dzieci są galerie handlowe. Ale czy zachowanie dzieci jest inne?

Trochę tak i trochę nie. Nadal uwielbiają wszelkie aktywności fizyczne, szaleją na rowerach, hulajnogach, deskorolkach, czy rolkach. Oblegają place zabaw. Ale to, co różni nasze światy, to ilość bodźców, na jakie obecne maluchy są narażone. Dzisiejszy świat pędzi i one się w nim świetnie odnajdują. Nie mają czasu na nudę, cały czas działają i są w ruchu. A chwile wyciszenia spędzają najczęściej przed telewizorem. I to jest chyba największa różnica pomiędzy moim dzieciństwem, a mojego syna.

dzieciństwo

Marta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *