Julita Olszewska

Dwójka dzieci plus praca w domu. O wadach i zaletach takiego układu opowiada modelka, a także scenarzystka Julita Olszewska

Julita Olszewska nie jest typową „instamamą”, która pokazuje w mediach społecznościowych swoje idealne życie w domu na przedmieściach. Przeklina, przyznaje się do tego, że nie lubi prasować, czasami daje dzieciom lody na kolację i nie wstydzi się pokazywać zdjęć, na których jej Igi i Wierka biegają po ogrodzie w brudnych ubraniach. My uwielbiamy jej poczucie humoru i wyjątkowy dystans do siebie. Byłyśmy ciekawe, jak modelka i scenarzystka radzi sobie z wychowywaniem dzieci i pracą w domu. Julita666, bo tak znają ją na Instagramie jej fani, nie tylko ma piękną buzię, ale także talent w rękach. No ale dobra, nie będziemy już nic więcej mówić, po prostu przeczytajcie naszą rozmowę z tą inspirującą mamą. Oto Julita Olszewska.

Zaczynałaś jako modelka, teraz jesteś scenarzystką. Jak to się stało, że wybiegi zamieniłaś w komputer i wymyślanie ludzkich historii?

Oprócz modelingu byłam związana z teatrem od dziecka, grałam w Teatrze z Przywidza, który na scenie dziecięcej nie miał sobie równych przez lata, potem Teatr Wybrzeże, Winda i Teatr Wielki w Warszawie. Bycie na scenie mnie totalnie kręciło, ale co chwilę przymierzałam się do tego, żeby samej coś napisać. Potem studia w LA mnie w tym utwierdziły, tam na każdym kroku powtarzali nam „nie czekaj na telefon! napisz sobie monolog, sztukę, film”. A gdy w ciąży z Ignasiem utknęłam na długie tygodnie w łóżku, a mój partner długie dni spędzał na planie, zaczęłam pisać, żeby nie zwariować z nudów.  Wojtek namówił mnie, żebym złożyła papiery do Szkoły Wajdy na scenopisarstwo, tak zrobiłam, dostałam się, byłam totalnie nakręcona w szkole, żeby pisać, pisać, pisać. No i jestem scenarzystką. Piszę.

Jakie historie najbardziej lubisz tworzyć? Wymyślanie jakich bohaterów stanowi dla Ciebie największe wyzwanie?

Najbardziej lubię pisać o problemach, które mnie samą zjadają czy zjadały – toksyczne związki, utrata bliskiej osoby, tajemnice rodzinne, próba pozbycia się ego, nałogi. Wyzwaniem są postaci, których wyborów nie rozumiem, osoby, które zachowują się tak, jak ja bym się nigdy nie zachowała, a mimo ich wyborów muszę znaleść dla nich sympatię i zrozumienie by móc o nich pisać.

Julita Olszewska

Czy jako scenarzystka myślałaś kiedyś o tym, by wyjechać do USA i tam szlifować swój fach?

Oczywiście. Marzę by pracować dla Pixara. Dzieci mam dwujęzyczne na wszelki wypadek, jakby propozycja padła i trzeba by się było zawijać do Kalifornii.

Wyobrażamy sobie, że praca w wolnym zawodzie przy dwójce dzieci nie musi być wcale taka łatwa. Jak radzisz sobie z ogarnianiem domu i jednocześnie z wyrabianiem się na czas z tekstem?

Praca w domu jest ułatwieniem bo jestem sobie sterem, żaglem i łódką. Nie muszę na dzieci krzyczeć jak wychodzimy do przedszkola, że się mamusia spóźni więc szybciej z tą owsianką. Aczkolwiek upierdliwe jest „mamo to mamo tamto” gdy są w domu a ja chcę pisać. I często przez to, że pracuję w domu odpuszczam coś do zrobienia, dodatkowe zlecenie…dużo czasu „marnuję” na instagramie czy wstawiając pranie… w domu nie jestem tak efektywna jak gdy pracuję w biurze np. u producenta. Gdy mam dużo do zrobienia w pracy to nie ogarniam domu… to po pracy staram się pogadać z dziećmi, wspólnie zjeść, poczytać, ale nie latam jeszcze ze szmatą, to już za dużo jak dla mnie.

Możesz zdradzić nad jakim scenariuszem aktualnie pracujesz?

Chyba mogę. Dla dzieci piszę kinową wersję przygód Mami Fatale, to będzie ciepły śmieszny film dla młodego widza. Dla dorosłych piszę film z gatunku thrillera psychologicznego, gdzie lepiej byłoby nie drążyć przeszłości ale moja bohaterka uparła się by z nią się zmierzyć, a z moją cudowną grupą Gerlsów piszemy serial o kłopotach w pewnej rodzinie, gdzie oprócz trudnych relacji kobiet szczęścia pozbawia tłumiona seksualność.

Julita Olszewska

Julita Olszewska: Marzę by pracować dla Pixara. Dzieci mam dwujęzyczne na wszelki wypadek, jakby propozycja padła i trzeba by się było zawijać do Kalifornii.

Na ile modeling jest wciąż dla Ciebie wyzwaniem? Jakie zlecenia najchętniej przyjmujesz?

Wyzwaniem jest się nie rozstyć w moim wieku 🙂 Uwielbiam być na planie, od kawusi z ekipą, przez makijaż, szukanie kadru. Czuje, że na planie to praca zespołowa determinuje jakość zdjęć, nie ma miejsca na gwiazdę – każdy daje swój talent. Najchętniej przyjmuje dobrze płatne zlecenia 🙂 albo takie, które wiem, że na planie będzie świetna atmosfera. Nigdy nie zrobie marki reklamującej futra.

Przeczytaj także: „Ustawka” dzieci do wspólnej zabawy, czyli amerykańskie playdates

Pozujesz do zdjęć, piszesz, a także nagrywasz z przyjaciółkami super podcast, gdzie potraficie mocno pojechać, poruszając różne tematy. Mam wrażenie, że idziecie na żywioł i nie zastanawiacie się, co mogą później powiedzieć Wasi słuchacze. Jaki macie odzew?  Która z Was wymyśliła taką formułę? Czy planujecie jeszcze jakieś wspólne działania?

fot. Szymon Boczek

Odzew jest pozytywny. Kobiety, dziewczyny piszą nam, że czują się jakby się z nami przyjaźniły. Czasami szczerość je rozwala, ale tak jak się podcast nazywa – Grubo albo wcale ! Chyba pomysł z alfabetem był mój… ale nie pamiętam dokładnie. Myśle, że to co chcemy przekazać, to, że możemy głośno i dosadnie mówić o tym co nas cieszy, a co nas uwiera. Fundacja Gerlsy szykuje warsztaty dla kobiet oraz pomoc z pisaniem scenariuszy. Można się do nas zgłaszać! Śmiało.

Julita Olszewska: Gdy mam dużo do zrobienia w pracy to nie ogarniam domu… to po pracy staram się pogadać z dziećmi, wspólnie zjeść, poczytać, ale nie latam jeszcze ze szmatą, to już za dużo jak dla mnie.

Jak wygląda Twój „typowy” dzień? Mam wrażenie, że prawie codziennie rozpoczyna się w podobny sposób. Rozkładasz matę i ćwiczysz…

Heh. U mnie nie ma typowego dnia, bo żyjemy nieregularnie, wszystko się zmieni we wrześniu jak Ignaś pójdzie do szkoły. Ale tak… rano rozkładam matę, piję ziółka lub aminokwasy (fuj) i cisnę pierwszą serię ashtangi jogi… Potem śniadanie z dziećmi, transport do przedszkola i albo siadam do pisania w domu albo pędzę do Wawy na spotkania. Ok 16tej odbieram Wiercika, wracamy i jest ogarnianie ogrodu, budowa lego, posiłek… o 19tej mogą obejrzeć bajkę, wtedy ja też coś odpalam, jakiś mini wykład na TED albo Masterclass lub komedyjkę lub standup na Netflixie. Wieczorem czytamy i idziemy spać, chyba, że uda się dzieci „uśpić” to wtedy mamy czas dla dorosłych, ja i Wojtek.

Julita Olszewska

Julita Olszewska: Wyzwaniem jest się nie rozstyć w moim wieku 🙂 Uwielbiam być na planie, od kawusi z ekipą, przez makijaż, szukanie kadru. Czuje, że na planie to praca zespołowa determinuje jakość zdjęć, nie ma miejsca na gwiazdę – każdy daje swój talent.

Słuchamy Twoich Instastories, bo uwielbiamy Twoje poczucie humoru i dystans do siebie. Nie boisz się przyznać, że nie chce Ci się ugotować obiadu, że dzieci zjadły lody na kolację, że nie prasujesz itd. Jakie jeszcze macierzyńskie „grzechy” popełniasz?

Nie uprawiam konsekwencji na żadnym polu… Moje dzieci potrafią mnie obkręcić sobie wokół palca. Jak mówię, że przez pół roku nie kupimy lego to potem one przychodzą i mówią, że dadzą sobie pobrać krew jak im kupię po zestawie… Zamierzam pójść na ten układ. Przestałam się obwiniać jak kupię mrożoną zupę albo pozwolę zjeść płatki z mlekiem. Nie reaguję jak moje pociechy przeklinają po angielsku więc często śmiga po domu „fucking shit” słodkim głosikiem. Nie myję szamponem dzieciom włosów. Wcale.

Kim jest Julita Olszewska aka Julita666.pl?

Kaszubka z pochodzenia. Mama dwojki dzikich dzieci, Ignasia 7 i Wierki 4. Modelka z 17-letnim stażem. Scenarzystka. Współprowadząca podcast Grubo albo Wcale. Założycielka Fundacji Gerlsy. Podróżniczka i miłośniczka ashtanga jogi. Gotuje, a potem wkłada jedzenie dla gości do pojemników na wynos. Ma stary kamper i założyła wrzywniak w ogródku.

Z Julitą Olszewską możecie się spotkać w Akuku Mamo

Julita Olszewska

Nie masz jeszcze naszej aplikacji? Pobierz Akuku Mamo.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *