Ginger cat chases glowing yarn in sunlit enchanted forest with wildflowers and fireflies.

Dawno, dawno temu, w małej wiosce otoczonej lasem pełnym szumiących drzew i śpiewających ptaków, mieszkała rudawa kotka o imieniu Micia. Miała mięciutkie futerko w odcieniach miodu i bursztynu, a jej oczy błyszczały jak dwa zielone listki w słońcu. Każdego ranka biegała po łące, goniąc motyle i bawiąc się kolorowymi kwiatami. Ale najbardziej na świecie uwielbiała swoją kolekcję kłębków wełny – miała ich cały koszyk w różnych barwach: od błękitu nieba po róż zachodzącego słońca.

Pewnego dnia, gdy Micia porządkowała swoje skarby, zauważyła dziwny kłębek, który lśnił delikatnie, jakby był utkany z promieni księżyca. — Ciekawe, skąd się tu wziął? — mruknęła, dotykając go łapką. Nagle kłębek potoczył się sam! — Stój! — zawołała Micia i ruszyła w pogoń. Kłębek przeskakiwał przez kamienie i znikał w gęstwinie lasu, pozostawiając za sobą świetlisty ślad.

W głębi lasu Micia spotkała swojego przyjaciela, jeża Igiełkę, który drzemał pod paprociami. — Igiełko, widziałeś magiczny kłębek? — zapytała zdyszana. Jeż otworzył jedno oko. — Magiczną wełnę? To chyba ta, która spełnia życzenia… Ale uważaj, bo w lesie mieszka też pan Borsuk, który zbiera wszystkie błyszczące przedmioty! — Micia westchnęła. Musiała odnaleźć kłębek, zanim wpadnie w łapy chciwego borsuka.

Podążając za świetlistym śladem, kotka dotarła do starego dębu, gdzie kłębek utknął w korzeniach. Nagle usłyszała chrzęst liści – to pan Borsuk! Jego małe oczka błyszczały na widok skarbu. — Moje! — warknął, sięgając po wełnę. Micia, choć drżała ze strachu, stanęła przed nim. — Proszę, oddaj go. To nie jest zwykła wełna, może komuś pomóc! — Borsuk zachichotał. — A co mnie obchodzą inni?

Zobacz:  Sunia Maja ratuje swoją wioskę

Wtedy Micia wpadła na pomysł. — Jeśli dasz mi kłębek, pokażę ci coś piękniejszego! — Zaintrygowany borsuk skinął głową. Kotka szybko zaczęła rozplątywać wełnę, tworząc na trawie olśniewającą tęczę. — Widzisz? Magia jest wtedy, gdy dzielimy się pięknem z innymi! — Borsuk zrobił się czerwony. — Hmm… Może masz rację. — I ku zdumieniu Micii, oddał kłębek.

W drodze powrotnej Micia spotkała małą myszkę, która płakała, bo zgubiła się w lesie. — Nie martw się! — rzekła kotka i rzuciła kłębek w powietrze. Wełna rozbłysła, tworząc drogę prosto do norki myszki. — Dziękuję! — pisnęła radośnie myszka.

Wieczorem Micia wróciła do domu z uczuciem ciepła w sercu. Zrozumiała, że prawdziwa magia nie kryje się w przedmiotach, ale w dobrych uczynkach. A jej koszyk, choć teraz bez magicznego kłębka, wypełnił się czymś cenniejszym – wspomnieniami uśmiechów, które pomogła wyczarować.

I tak, każdego dnia Micia znajdowała nowe sposoby, by pomagać innym, a jej legenda o magicznej wełnie rozniosła się po całej krainie, ucząc wszystkich, że największe czary rodzą się z życzliwości.