
Dawno, dawno temu, w małym domku na skraju lasu, mieszkał puszysty kotek o imieniu Misiek. Miał miękkie, bure futerko i wielkie, złociste oczy, które błyszczały jak gwiazdy. Misiek uwielbiał bawić się kłębkiem wełny i przytulać do ciepłego kominka, ale najbardziej na świecie marzył o tym, by przeżyć prawdziwe święta. W końcu zbliżała się zima, a wraz z nią – jego pierwsza gwiazdka.
Pewnego mroźnego poranka Misiek obudził się, gdy przez okno wpadały pierwsze promienie słońca, odbijające się od śniegu. – Och! – zawołał, podskakując na łapkach. – Śnieg! To znaczy, że święta są już blisko! – W jego małym serduszku zrodziło się pytanie: jak właściwie obchodzi się te tajemnicze święta? Postanowił zapytać swoją najlepszą przyjaciółkę, myszkę Basię, która mieszkała pod podłogą.
— Basia! — zawołał, stukając łapką w deskę. — Czy wiesz, co trzeba zrobić, żeby święta były wyjątkowe?
Myszka wyskoczyła ze swojej norki, otrzepując wąsiki. — Hmm… — zamyśliła się. — Słyszałam, że ludzie ubierają choinkę, śpiewają kolędy i obdarowują się prezentami. Ale najważniejsze, żeby być razem i dzielić się radością!
— Aha! — mruknął Misiek. — Więc potrzebujemy choinki!
Razem wyruszyli do lasu, gdzie między drzewami stała mała, pachnąca jodełka. Misiek już miał ją objąć łapkami, gdy nagle usłyszał gniewny pomruk. — To moje drzewo! — warknął duży jeż Bronisław, zwijając się w kolczastą kulkę. — Znalazłem je pierwszy!
Misiek cofnął się przestraszony, ale Basia szepnęła: — Może zaproponujemy mu wspólną zabawę? Święta to czas zgody!
— Panie Jeżu — odezwał się Misiek niepewnie — czy może… ubierzemy choinkę razem? Będzie piękniejsza!
Bronisław uniósł nos do góry, ale w jego oczach pojawił się błysk ciekawości. — Hmm… A macie ozdoby?
— Nie, ale możemy je zrobić! — zaproponowała Basia.
I tak zaczęła się ich wielka świąteczna przygoda. Z żołędzi, szyszek i kolorowych wstążek stworzyli błyszczące łańcuchy. Misiek przyniósł swój ulubiony kłębek wełny, który zamienił się w girlandę, a nawet ptaki ofiarowały im kilka piórek na czubek drzewka. Gdy zapadł zmrok, a choinka zabłysła w świetle księżyca, wszyscy poczuli, że dzieje się coś magicznego.
— Teraz brakuje tylko jednego — westchnął Misiek. — Prezentów!
— Ale my już je mamy — uśmiechnęła się Basia, wskazując na uśmiechnięte twarze przyjaciół. — Daliśmy sobie coś najcenniejszego: czas i pomoc.
Nawet jeż Bronisław kiwnął głową. — Może te święta wcale nie są takie złe…
W wigilijny wieczór, gdy pierwsza gwiazda zabłysła na niebie, Misiek przytulił się do przyjaciół pod udekorowaną choinką. Zrozumiał, że święta to nie tylko błyszczące ozdoby, ale ciepło, które rodzi się, gdy dzielimy się sobą z innymi. A gdy zasypiał przy kominku, marzył tylko o jednym: by każdy, tak jak on, znalazł w świętach tyle miłości.
I tak właśnie Kotek Misiek przeżył swoje pierwsze, najpiękniejsze święta — pełne przyjaźni, współpracy i maleńkich cudów, które przytrafiają się tylko wtedy, gdy otwieramy serce.