
Dawno temu, w małym domku na skraju lasu, mieszkał łaciaty kot o imieniu Felix. Jego futro było w czarne i białe łatki, jak skrawek księżycowego światła na nocnym niebie. Felix uwielbiał wylegiwać się na parapecie, obserwując ptaki i wsłuchując się w szelest liści. Ale najbardziej kochał swoje codzienne wyprawy do ogrodu, gdzie kryło się coś wyjątkowego – tajemnicza, stara wierzba, o której szeptano, że zna wszystkie sekrety świata.
Pewnego ranka, gdy Felix bawił się kłębkiem wełny, zauważył coś dziwnego. Spod wierzby dobiegało ciche „puk, puk, puk”. Kot, zaciekawiony, podkradł się bliżej i zobaczył małego jeża o imieniu Tymek, który desperacko stukał łapką w korzeń drzewa.
— Co tam robisz? — zapytał Felix, pochylając głowę.
— Straciłem klucz do mojego domku! — westchnął jeż. — A bez niego nie dostanę się do zapasów na zimę.
Felix postanowił pomóc. Wspólnie przeszukali trawę, zaglądali pod kamienie, a nawet pytali o pomoc mądrą sowę Zofię, która mieszkała w dziupli dębu. Sowa podpowiedziała im, że klucz mógł wpaść do strumienia płynącego nieopodal.
— Ale ja boję się wody! — przyznał Felix, opuszczając uszy. Jego łaciate łapki drżały na samą myśl o pluskających falach.
— Ja też nie jestem najlepszym pływakiem — dodał Tymek. — Ale może razem damy radę?
Chłopcy znaleźli długą gałąź i ostrożnie zaczęli przeczesywać strumień. Nagle Felix zauważył błysk metalowego przedmiotu między kamykami. Bez wahania zanurzył łapę i wyciągnął klucz!
— Udało się! — ucieszył się Tymek. — Dziękuję, przyjacielu.
W drodze powrotnej Felix zrozumiał, że strach można pokonać, gdy ma się obok kogoś, na kim można polegać. A stara wierzba, jakby na potwierdzenie, zaszumiała ciepło: „Prawdziwa odwaga rodzi się z przyjaźni”.
Od tamtej pory Felix i Tymek stali się nierozłączni. A gdy wieczorami siedzieli pod wierzbą, opowiadając sobie historie, kot już wiedział, że największe tajemnice świata kryją się nie w miejscach, ale w sercach tych, którzy potrafią być razem.