brzydkie ubranie

Kupa, Elza i brzydkie ubrania. Macierzyństwo pozwoliło mi zrozumieć 3 ważne kwestie

Zanim urodziłam dziecko wyobrażałam sobie swoje macierzyństwo. Widziałam siebie jako bardzo zadbaną, i przede wszystkim, wypoczęta kobietę, zawsze w pięknej bieliźnie, drogich ciuchach i z czystym, modnie ubranym dzieckiem u boku. Założę się, że większość z Was też miała podobne projekcje. Niestety po porodzie dość szybko zweryfikowałam to wszystko, co miałam wcześniej w głowie. Co zrozumiałam, kiedy zostałam matką? Kilka „kluczowych” spraw. 

Dlaczego dzieci noszą brzydkie ubrania? 

Ostatnio jechałam samochodem przez centrum Warszawy i widziałam matkę z kilkuletnią dziewczynką. Na oko, mała była w wieku mojej córki, czyli 3-4-latka. Było gorąco. Dziewczynka miała na sobie białe rajstopki, kalosze i elegancką sukienkę. Nie padało. Powiedziałabym raczej, że żar lał się z nieba. Matka była ubrana adekwatnie do temperatury. Gdybym nie miała dziecka i nie wiedziała co to jest macierzyństwo, to założę się, że pomyślałabym: „Co za walnięta baba. Tak ubierać dziecko w lecie”. Teraz, kiedy sama mam w domu córkę lat 3,5, zupełnie inaczej oceniłam zaistniałą sytuację. Pomyślałam sobie: „ O, matka musiała mieć niezłą jatkę z dzieckiem przed wyjściem z domu. Dziecko wygrało w walce o to, co na siebie założy”. 

Nie masz jeszcze naszej aplikacji? Pobierz Akuku Mamo

Kiedy urodziłam moją Alę zrozumiałam, dlaczego większość dzieci chodzi ubrana tak, jak chce. Często nic nie jest do siebie dopasowane, za to z widocznymi plamami, a nawet dziurami. Rajstopy z dużymi oczkami u koleżanek mojej córki to praktycznie już standard. I nie chodzi tu wcale o to, że rodzice nie dbają o swoje dzieci lub nie przywiązują wagi do walorów estetycznych. Po prostu czasami machną ręką na to, co ich pociechy założyły. Oczywiście dla świętego spokoju. Ile razy przekonywałam moją córkę do tego, by wybrała ładną sukienkę i do tego odpowiedni sweter? Ile razy prosiłam ją o spięcie włosów? Na marne.

W pewnym momencie przestałam więc zwracać uwagę na to, co Alicja zakłada. Zależało mi tylko na tym, by po prostu wyjść z domu i nie kłócić się o kolor majtek, czy bluzki. Pogniecione? Luzik. Brudne? Spoko. Dziura na legginsach? Może być. I przestałam już podejrzewać innych rodziców o niedbalstwo tylko dlatego, że wypuszczają dzieci  na plac zabaw w źle dopasowanych bądź poplamionych łachach. 

Moja córka kocha Elzę

Skoro jesteśmy już przy ubraniach… Kiedyś kompletnie nie rozumiałam o co chodzi z tymi wszystkimi przebraniami księżniczek, nylonowymi warkoczami doczepianymi do włosów, czy gadżetami takimi jak różdżka, czy szminka z twarzą ulubionej bohaterki. Ok, nie jestem może jeszcze aż tak stara i pamiętam czym ja się bawiłam. W latach 80. nie było jednak takiej mody na przebrania postaci z bajek, jak dzisiaj. Magia ekranu i disney’owskich  bohaterów stała się wręcz namacalna.

Kogo kochają małe dziewczynki? Oczywiście Elzę z kultowego filmu „Frozen” opowiadającego o losach dwóch sióstr. Przeżyłam prawdziwy szok, gdy moja córka obejrzała po raz pierwszy tę bajkę i praktycznie od razu zapragnęła zostać Elzą. Miłość do Elzy jest bezwarunkowa. Żadne Cinderelle, Roszpunki, czy inne komiksowe piękności nie mogą wygrać z Elzą. Na czym polega fenomen tej bajki? Nie mam bladego pojęcia. Ja zdecydowanie bardziej wolę stare bajki Disney’a i mówiąc szczerze, na Elzie trochę przysypiałam. 

ubranie dziecka brzydkie

Oczywiście moja Alicja jak i wszystkie jej koleżanki mają w szafach suknie Elzy. Kicz totalny. Bezguście jakich mało. Sztuczne tkaniny i fatalne kolory na początku odbierały mi mowę, gdy patrzyłam na moją śliczną córeczkę zakładającą na siebie te szkaradziejstwa. Kiedy jednak zobaczyłam ile radości jej to daje, odpuściłam. Aktualnie mamy na stanie jedną suknię Elzy, ale oprócz tego cały szereg innych gadżetów nawiązujących do „Frozen”. I jeśli widzę jakąś małolatę w stroju Elzy lub jej siostry Anny, jak idzie tak ubrana do przedszkola, uśmiecham się do niej czule. Macierzyństwo na serio mnie zmieniło.

Pupa, kupa… Macierzyństwo i jego uroki

Doskonale wiem, że dzieci uwielbiają robić na przekór rodzicom. Sama to robiłam i robię z nieukrywaną satysfakcją do dziś. Kiedyś jednak, jak słyszałam maluchy mówiące albo niecenzuralne słowa, albo takie związane z procesami wydalania, szybko uznawałam je za źle wychowane i z politowaniem mierzyłam wzrokiem ich opiekunów. No po prostu rozpuszczone bachory. Teraz sprawy mają się zupełnie inaczej.

brzydkie ubranie

Moją Alicję wyjątkowo śmieszą kwestie związane z kupą. Wielokrotnie porusza ten temat przy stole, badając naszą reakcję. Czasami faktycznie proszę ją o to, by zmieniła repertuar, ale czasami po prostu słucham tego, co mówi i sama w środku pękam za śmiechu. Ostatnio jechałyśmy taksówką razem z jej starszymi o rok dwiema koleżankami. Dziewczynki miały wyjątkową zabawę, powtarzając w kółko „pupa, kupa, cipcia”. Założę się, że taksówkarz był mocno rozbawiony. I wiecie co, nie za bardzo chciało mi się uciszać rozbrykaną brygadę dziewczynek. Pozwoliłam im choć przez chwilę poczuć przyjemny smak dziecięcego i jakże uroczego buntu. 

Magda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *