
Dawno temu, w małym miasteczku otoczonym lasem, mieszkał rudawy kotek o imieniu Mruczek. Każdego ranka biegał po łące, goniąc motyle, a wieczorami wtulał się w poduszkę swojego właściciela, małego Jasia. Pewnego deszczowego popołudnia, gdy błyskawice rozświetlały niebo, Mruczek zauważył coś dziwnego – w oknie opuszczonego domu na wzgórzu migotało tajemnicze światełko.
— Miaaau! – zawołał, ciągnąc Jasia za rękaw. Chłopiec, choć trochę przestraszony, postanowił wraz z kotkiem zbadać zagadkę. W drzwiach starego domu spotkali Panią Sową, mądrą strażniczkę lasu.
— Uhuuu! – zawyła, trzepiąc skrzydłami. – Ten dom skrywa sekret sprzed stu lat, ale klucz do niego zniknął wraz z ostatnim mieszkańcem.
Mruczek i Jaś wymienili spojrzenia. W środku czekały na nich trzy wyzwania: ciemny korytarz pełen szeleszczących liści, pokój z lustrami, w którym odbicia szeptały zagadki, oraz schody, które… znikały za każdym razem, gdy na nie wstępowali!
— Trzymaj się mojego ogona! – mruknął Mruczek, gdy nagle w kącie zauważyli małego jeżyka, który ze strachu zwijał się w kłębek. Okazało się, że to on zapalał latarkę, bo bał się burzy.
— Nie bój się – powiedział Jaś, otulając jeżyka swoją kurtką. – Razem jesteśmy silniejsi!
Gdy troje przyjaciół dotarło do ukrytej komnaty, odkryli skrzynię z listem od dawno zmarłego ogrodnika. Napisał, że prawdziwym skarbem jest rosnący w ogrodzie magiczny kwiat, który leczy smutki.
— To dlatego dom wyglądał tak ponuro! – zrozumiał Mruczek. – Nikt nie dbał o ogród.
Nazajutrz cała trójka zasadziła nowe kwiaty, a stary dom znów zabłysnął życiem. Jeżyk został jego opiekunem, Jaś nauczył się, że odwaga to czasem po prostu podanie ręki komuś przestraszonemu, a Mruczek? On zaś zawsze pamiętał, że największe zagadki rozwiązuje się… sercem.
I tak każdego wieczora, gdy księżyc oświetlał odnowiony dom na wzgórzu, można było usłyszeć radosne „miau”, „uhuuu” i „tup tup” małych łapek, tańczących w świetle latarni.






