świadome rodzicielstwo

„Powinniśmy uczyć się odpuszczania kontroli” – o akceptacji i świadomym rodzicielstwie opowiada pedagog i coach Magdalena Wiatrowska

Co to znaczy być świadomym rodzicem? Czy można w pełni zaakceptować wybory swojego dziecka i nie oceniać ich? Skąd biorą się problemy w relacji dziecko-rodzic? Jak możemy im zapobiec? W znalezieniu odpowiedzi na te pytania pomogła nam pedagog i coach Magdalena Wiatrowska. Nie będziemy nic więcej zdradzać. Przeczytajcie po prostu nasz wywiad z Magdą. W nas na pewno pozostanie na długo.

Magdo, prowadzisz warsztaty dla rodziców ze świadomego rodzicielstwa. Co to tak naprawdę jest i dlaczego według Ciebie jest tak ważne? 

Prowadzę warsztaty ze świadomego rodzicielstwa oraz sesje indywidualne dla rodzin i nie tylko, pracuję z osobami, które czują gotowość do zmian. Czują, że kręcą się jak chomik w kołowrotku i nie potrafią sami się uwolnić, pojawia się lęk, smutek, złość, nie rzadko agresja. To są normalne osoby, takie jak Ty czy ja. Na co dzień nosimy maski, a w domu często coś w nas pęka. Świadome rodzicielstwo jest przede wszystkim podejściem do życia, zmienia perspektywę o 180 stopni. Pokazuje, że tak naprawdę, nie chodzi o twoje dziecko, lecz o ciebie. Przenosimy nieświadomie wiele „programów” z naszego dzieciństwa na nasze dzieci. Często są to z pozoru niegroźne i nieznaczące rzeczy. Nie zawsze, są to wyraźne traumy, takie jak DDA (dorosłe dzieci alkoholików), czy przemoc, choć te drugie zdecydowanie są częstsze. Dużo spotykam również przemocy w tzw. białych rękawiczkach, z zewnątrz rodzina wygląda niemalże idealnie, a w środku jest mocna przemoc psychiczna: manipulowanie, negowanie, oskarżanie, toksyczne oczekiwania. Często również spotykam się z mamami, które mówią o tym, że przed urodzeniem dzieci, miały o sobie bardzo dobre zdanie, były pracowite, zaradne, dobrze zorganizowane, natomiast po przyjściu dzieci na świat, pojawiły się bardzo trudne emocje, z którymi nie potrafią sobie poradzić, nie potrafią zaakceptować tak szybko zachodzących zmian, praktycznie na każdym poziomie: fizycznym, mentalnym, społecznym. Wasza aplikacja również pokazuje jak bardzo matki czują się samotne, jak bardzo potrzebują kontaktu.  Wiele czynników na to wpływa, ale przede wszystkim bardzo uwydatnia fakt, że nikt nas nie przygotował do bycia rodzicem. Ta rola często nas przerasta, uruchamia dawne rany, przybija nas do muru, rozregulowuje nasz układ hormonalny, mentalny i generalnie zabiera nasze dotychczasowe życie, gdzie wydawało nam się, że wszystko doskonale kontrolujemy. Od dzieci przede wszystkim powinniśmy uczyć się odpuszczania kontroli, nie da się wszystkiego kontrolować. Właśnie o tym jest świadome rodzicielstwo, polecam bardzo książki mojej mentorki Dr. Shefali „Bez kontroli, czy wychowując dziecko musimy używać kar i dyscypliny” Zapraszam również do udziału w czerwcowej konferencji Świadome Rodzicielstwo, która inauguruje otwarcie Centrum Świadomego Rodzicielstwa i Edukacji. To doskonała okazja, żeby dowiedzieć się więcej o świadomym rodzicielstwie oraz o tym jak wspierać dzieci i siebie rodziców. Regularne zajęcia w ramach Centrum Świadomego Rodzicielstwa i Edukacji rozpoczną się z październiku 2019r. i pomogą rodzicom przejść przez głęboki proces wychowania.   

świadome rodzicielstwo

W tym co mówisz przewija się często pojęcie akceptacji. Jak myślisz, dlaczego rodzicom tak trudno jest zaakceptować to, kim są ich dzieci, jakimi dorosłymi się później stają? Gdzie leży problem? 

Tak, akceptacja i zrozumienie pojęcia ko-kreacji jest bardzo pomocne. W tym podejściu przestajemy zrzucać odpowiedzialność na innych. Często na pierwszych sesjach słyszę: „Bo on mnie upokorzył” (o mężu, lub synu) Jeżeli żyjemy świadomie, bierzemy odpowiedzialność za siebie, swoje czyny i swoje słowa, nie bierzemy odpowiedzialności za dorosłych i tu się pojawia pierwszy „aha” moment, że tak się naprawdę da. Możemy żyć w przekonaniu, że my mamy swój proces i nasi bliscy czy też dalsi znajomi, mają własne procesy. Często ludzie w tzw. „szale” emocji mówią różne rzeczy, ale to nie oznacza, że my musimy temu ulegać.

Najwięcej prób samobójczych i skutecznych samobójstw u coraz młodszych nastolatków, oraz depresji nawet u kilkuletnich dzieci jest odnotowywana głównie w domach, gdzie z pozoru wszystko jest tak jak trzeba, a od dziecka się wymaga, żeby tylko się uczyło.

Tylko jak wtedy zareagować?

Możemy to potraktować jako prezent, którego nie bierzemy i UWAGA tutaj ważne jest to, że to nie jest proces intelektualny. Łatwo jest to w ten sposób wytłumaczyć, ale weźmy pod uwagę siłę emocji. Dlatego przy tym podejściu uczymy się nowego życia, uczymy się kontaktować najpierw ze sobą w trudnych emocjach i dopiero wychodzić na zewnątrz. Akceptujemy siebie i innych, nawet jeżeli się „źle” zachowują, ponieważ rozumiemy, że to „złe” zachowanie jest jakąś reakcją. Te osoby często tak reagują, bo nikt nie nauczył ich inaczej, bo taki wzorzec otrzymali i taki kontynuują. Oczywiście nie oznacza to, że my możemy taką osobę w powyższy sposób wytłumaczyć i nic już nie potrzebujemy z tym zrobić, bo jak najbardziej robimy poprzez wyraźne postawienie granicy; ALE i tu znowu pojawia się drugi duży temat; Większość z nas nie potrafi budować zdrowych granic i to jest częsta przyczyna kłótni, poważnych konfliktów i coraz częstszych rozwodów. Ludzie oczekują szybkich rozwiązań, szybkiego lekarstwa, najlepiej bez zaangażowania. A prawda jest taka, że jeżeli naprawdę chcemy coś zmienić, to należy się zatrzymać. Włączyć uważność, zobaczyć ciąg przyczynowo-skutkowy, zobaczyć toksyczne nawyki i krok po kroku zacząć je zmieniać. Pierwszy krok to kontakt z wewnętrznym dzieckiem. Polecam artykuł „Zobacz co zmienia spotkanie z małą sobą”. Drugi krok to praca z emocjami i tu polecam: „Prosta metoda nauki odpuszczania”. Wtedy dopiero możemy zacząć budować autentyczną i spójną przestrzeń między bodźcem i reakcją…

Zdecydowanie większość ludzi nie przeżywa trudnych emocji, nie potrafi być z nimi, nazywać ich, doświadczać, odnajdywać w ciele, chcą się ich jak najszybciej pozbyć, aby ich nie czuć, nie doświadczać.

A jeśli dziecko albo raczej nastolatek świadomie pakuje się w problemy, wybiera ścieżkę, która dla nas rodziców jest nie do zaakceptowania, ponieważ widzimy, że to co robi może mieć później przykre konsekwencje, to jak zachować się w takiej sytuacji? Gdzie jest granica między akceptacją a zdrowym rozsądkiem i czy w ogóle jest coś takiego? 

Tak, to dosyć częste pytanie. W świadomym rodzicielstwie definiujemy pewne zachowania jako tzw. czerwoną flagę. Dzieci i przede wszystkim nastolatki potrzebują eksperymentować, trochę zachowań na pograniczu ryzyka, jest nie do uniknięcia. Kontrolowanie dziecka i na siłę zabranianie, przynosi tylko odwrotny skutek. Pragnienie jest jeszcze silniejsze i ryzyko niebezpiecznych zachowań wzrasta. Więc jeśli stawiamy na świadome rodzicielstwo i budujemy z dzieckiem relacje, nie oceniamy, nie krytykujemy, wspieramy, jesteśmy uważni i obecni. Gdy „odpala” się w nas coś trudnego w relacji z dzieckiem, co uruchamia w nas lęk, ból, niepokój i mamy tego świadomość, mamy też wybór, jak sobie samemu z tym poradzić, aby być z dzieckiem w pełni i autentycznie. Dzieci wtedy czują naszą troskę, akceptację i miłość i nie mają tak silnej potrzeby eksperymentowania i buntowania się, bo zwyczajnie nie ma przeciwko komu, gdy rodzic jest świadomy i nie projektuje na dziecko własnych lęków. Jeżeli zachowania ryzykowne pojawiają się zbyt często, zauważamy konkretne sygnały, należy interweniować zdecydowanie i konkretnie, stawiając jasne i klarowne granice.

No właśnie co z sytuacjami, które naprawdę mogą zagrażać życiu i zdrowiu. Nie wyobrażam sobie, bym jako matka stała z boku i nie reagowała.

Na przykład jeżeli dziecko dokonuje samookaleczenia, wiemy od razu, że jest to zachowanie zagrażające, więc kierujemy się do specjalisty o pomoc i ustalamy dalszy plan działania. Terapia i ograniczony kontakt z rówieśnikami. Później stopniowo w ramach pracy z dzieckiem, rozmów i bycia razem, stopniowe poszerzanie granic. Np. gdy dziecko chce gdzieś wyjść samodzielnie, umawiamy się na telefon co pół godziny, powrót do domu o konkretnej porze. Budujemy wzajemne zaufanie, dziecko buduje zaufanie do siebie i nasze do niego, że możemy liczyć na jego samodzielność i odpowiedzialność. Podobnie jest z narkotykami. To są sytuacje skrajne i zawsze należy wówczas skorzystać z pomocy profesjonalisty. 

świadome rodzicielstwo

Czy to prawda, że często w relacji rodzic-dziecko problem nie tkwi w dziecku, ale właśnie w rodzicu? Każdy z nas ma tysiące obaw i lęków, które często z nas zaczynają wychodzić właśnie wtedy, gdy zostajemy rodzicami? 

Dokładnie tak jest. To jest również bardzo mocno połączone z naszymi oczekiwaniami i brakiem umiejętności w radzeniu sobie z trudnymi emocjami. Zdecydowanie większość ludzi nie przeżywa trudnych emocji, nie potrafi być z nimi, nazywać ich, doświadczać, odnajdywać w ciele, chcą się ich jak najszybciej pozbyć, aby ich nie czuć, nie doświadczać. Idą więc w szybkie odreagowanie: alkohol, zakupy, plotkowanie itd. Gdy pojawiają się dzieci, tych emocji jest często nieproporcjonalnie więcej. Na to nakładają się nasze oczekiwania. Wiele kobiet marzy o takiej mini wersji siebie, a tu pojawia się jakaś totalnie obca istota, która może i trochę jest do mnie podobna, ale zachowuje się zupełnie nie zgodnie z moimi oczekiwaniami.  

W swojej pracy dużo czerpiesz z nauk dr Shefali. Co do Ciebie przemówiło w jej sposobie myślenia? Jak dowiedziałaś się o jej istnieniu? 

W ubiegłym roku mieszkałam i podróżowałam wraz z rodziną po Azji. Podczas tej podróży pojawiał się we mnie bardzo silny lęk, z którym nie mogłam sobie momentami poradzić. Już w tamtym okresie życia praktykowałam medytację od kilku lat i podczas medytacji, intuicyjnie przeszłam przez proces wewnętrznego dziecka. Zobaczyłam, że ten lęk jest we mnie, obecna sytuacja wywołała lęk, który miał swoje źródło w moim dzieciństwie. Zrozumiałam też wtedy, jak ogromną moc ma praca z emocjami, że to tak naprawdę tylko forma energii, którą możesz obserwować w ciele. Jak się pojawia, napina, rośnie, potem maleje. Tak naprawdę, jeżeli chcemy mieć nad czymkolwiek kontrolę, to powinniśmy mieć ją właśnie nad swoimi emocjami i to jest prawdziwe. Tak więc obserwowałam jak mój lęk się rozpuszczał, kolejne napady były coraz słabsze i słabsze, aż całkowicie ustąpiły. Zaczęłam to praktykować online z moimi klientami, i na nich też działało. Zaczęłam szukać potwierdzenia dla moich działań i tej zaskakującej skuteczności. Po „nitce do kłębka” trafiłam na Dr Shefali i okazało się, że ona działa bardzo podobnie i również pracuje z emocjami oraz z wewnętrznym dzieckiem. Chwilę później Dr Shefli otworzyła Conscious Coaching Institute w Nowym Jorku i zaczęła przyjmować aplikacje. Zgłosiło się ponad 1000 osób z całego świata, a miejsc było jedynie 100. Okazało się jednak, że jedno z miejsc jest dla mnie, byłam jedyną osobą z Polski.  

Jak to się stało, że zainteresowałaś się tym obszarem psychologii? Czy popchnęły Cię do tego Twoje osobiste doświadczenia? 

Tak, praktycznie, odkąd pamiętam interesowały mnie ludzkie zachowania, motywy, intencje, sposoby reagowania w różnych sytuacjach. Zawsze miałam dobry zmysł obserwatora i fascynowało mnie, że z pozoru, w tych samych sytuacjach ludzie reagują bardzo różnie, lub gdy w pozornie błahych momentach reagowali nad wyraz ostro. Sama jestem osobą wysoce wrażliwą i bardzo przez to cierpiałam w życiu na wielu płaszczyznach, zarówno w życiu osobistym jak i zawodowym. Świadomość całkowicie zmienia perspektywę, zaczynamy częściej się zatrzymywać, nabieramy dystansu, który zmienia naszą optykę, jest zdecydowanie mniej cierpienia, bo jest też mniej pragnienia przynależności. W świadomym życiu odwraca się cała formuła, nie potrzebujesz już zabiegać o akceptację na zewnątrz, bo masz ją w sobie i inni to widzą i Ci ufają. Brzmi może nieco magicznie, ale to żadna magia, to po prostu odmienna perspektywa. Świecisz innym światłem, pełnym miłości i akceptacji dla siebie i innych.  

Nikt nas nie przygotował do bycia rodzicem.

Jesteś świadomą matką, ale czy także Tobie zdarza się popełniać błędy wychowawcze? Ja na przykład mam problem z cierpliwością. Złoszczę się na moją córkę, gdy mnie nie słucha, gdy robi coś zupełnie na odwrót. Jak mogę poradzić sobie w takiej sytuacji? Często mam później wyrzuty sumienia, że niepotrzebnie okazałam złość, że krzyknęłam…

Pewnie, że mi się zdarza, nie jestem robotem, tylko człowiekiem, z natury ludzie są niedoskonali i to jest zupełnie normalne. Wszyscy mamy jakieś „problemy” lub jeśli wolisz inne nazewnictwo: wyzwania. Właśnie uczestnictwo w Instytucie Dr Shefali mnie w tym utwierdziło. Dr Shefali otwarcie mówi o tym, że jej rodzicielstwo nie jest idealne, że jej córka jest totalnie wolną duszą i to stanowi dla Shefali ogromne wyzwanie, z którym mierzy się każdego dnia. Na co dzień wymieniam się spostrzeżeniami ze specjalistami z całego świata w ramach Instytutu. Bardzo otwarcie i szczerze rozmawiamy o naszych procesach. Moje dzieci również są dla mnie ogromnym wyzwaniem. Nie „posiadam grzecznych” dzieci, swoją drogą nie znoszę tego określenia „tfu tfu”, używam teraz tylko dlatego, że od razu wiadomo o co chodzi…. W przedszkolu moich dzieci zostałam zaszufladkowana jako matka specjalistka i już kilka razy słyszałam, że najtrudniejsze są dzieci psychologów i pedagogów… Bo my ponoć pobłażamy za bardzo.

O tak zwanym bezstresowym wychowaniu krążą różne opinie…

Tak, wciąż tkwi piętno bezstresowego wychowania, które zostało wypaczone. Tak czy inaczej świadome rodzicielstwo ma bardzo jasne granice, ale ma też przede wszystkim przyzwolenie na przeżywania wszystkich emocji, (nie tylko tych miłych) i na naukę bycia z tymi emocjami. Chodzi przede wszystkim o odczytywanie potrzeb jakie stoją za emocjami. I to moim zdaniem powinna być podstawa programowa każdej szkoły i każdego przedszkola. To jest właśnie wiedza, która daje nam bardzo solidny fundament do bycia autentycznymi, w zgodzie ze sobą. Nie zaś, tak jak mi pani czy w późniejszym życiu szef nakazuje. Ja wiem co jest dla mnie najlepsze, pani czy szef tego nie wiedzą, bo nie znają mnie tak dobrze jak ja sama siebie. Mówię szczególnie w konktekście dziecka (do momentu, kiedy jeszcze nie przeszło całkowitego procesu skrawania umysłu), które potrafi być ze swoimi emocjami, a nie wypiera ich, bo teraz nie jest czas na płakanie, bo teraz należy być „grzecznym” a nie być z emocjami. Większość z nas została nauczona według schematu, że trudne emocje należy wyprzeć, nie dotykać, zapomnieć, przecież w końcu same przejdą. Tym samym nie widzą, bo nie chcą zobaczyć jakie są konsekwencje takiego wypierania emocji, niestrawionego wewnętrznego bólu, smutku, poczucia samotności, braku zrozumienia, depresji, prób samobójczych.

Odpowiadając jednak na Twoje pytanie co możesz zrobić, gdy złościsz się na córkę. Najpierw zbadałabym sytuacje, w których się złościsz, czy jest to np. przed wyjściem do przedszkola. Wtedy może warto inaczej zorganizować poranki. Czy np. złościsz się podczas weekendowego śniadania, bo Ty się naharujesz, żeby zastawiać cały stół, żeby wszystkim w domu dogodzić, bo masz wdrukowany taki obraz szczęśliwej rodziny przy zastawionym stole. Oczekujesz, że Twoja córka będzie to razem z Tobą celebrować. Ona natomiast ma ochotę złapać kawałek kanapki i pobiec się bawić, a Ty to odbierasz jako brak szacunku. Widzisz to głębszy proces, w tych procesach często okazuje się, że pozornie nieistotne rzeczy mają swoje źródło w oczekiwaniach, które często nie są nawet nasze. Jest dość sporo kobiet, które okazują miłość, poprzez gotowanie i szykowanie posiłków i czują się dość mocno zawiedzione, gdy nie są doceniane i wtedy często następują napady złości. Czy dziecko jest winne? Dlatego świadome rodzicielstwo idzie głębiej, oczywiście przekazujemy też konkretne narzędzia jak sobie radzić ze złością, ale tutaj przede wszystkim chodzi o coś więcej niż same narzędzia.

Świadomość całkowicie zmienia perspektywę, zaczynamy częściej się zatrzymywać, nabieramy dystansu, który zmienia naszą optykę, jest zdecydowanie mniej cierpienia, bo jest też mniej pragnienia przynależności.

Ale skoro przy tych narzędziach już jesteśmy…

Z prostych i skutecznych narzędzi, polecam wspomnianą wyżej technikę uwalniania, „opukiwanie” dłonią serca, gdy jesteś zdenerwowana, „opukiwanie” np. policzków, tzw. „tappingi”. Chodzi o to, żeby szybciej wyjść z gadziego mózgu. Pomaga również bardzo dokładne opisywanie swojego stanu. Zamiast powiedzieć jestem zdenerwowana, mówisz czuję piecznie w klatce piersiowej, czuję jakby ogień rozpalał się w środku coraz mocniej itd. Itp. bardzo to pomaga. Pomaga również wyjście na chwilę z pokoju. Bardzo też pomaga poczucie humoru, różne wygłupy, podskoki, wydawanie dziwnych odgłosów itp. A gdy się zapomnisz i tak wrzaśniesz, to zawsze trzeba z dzieckiem o tym porozmawiać, powiedzieć: to nie twoja wina, że mama wrzasnęła, przepraszam Cię. Zdenerwowałam się, to jest dla mnie trudne, kocham Ciebie i kocham siebie. Dokładnie omówienie sytuacji, co po czym nastąpiło, tak jakbyś to nagrywała na kamerę bez ocen i dodatkowych komentarzy, same suche fakty. Dziecko jest sobą, próbuje, doświadcza, bada granice, gdy nam „puszczają” nerwy należy najpierw zająć się sobą, nie wypierając, nie udając, że nic się nie stało, być uważnym dla siebie, zadać sobie pytanie, czy to co teraz czuje coś mi przypomina? … i dopiero wrócić do dziecka. Tak uprzedzając twoje pytanie, odpowiedź brzmi, owszem zdarza się, że się spóźniamy. Gdy dziecko w aucie podczas jazdy krzyczy, ja zatrzymuję samochód, bo chcę mieć pewność, że nasza podróż jest bezpieczna.  

Jakie błędy Twoim zdaniem najczęściej popełniają rodzice, których obserwujesz? 

Z najbardziej charakterystycznych to „przeginanie” w jedną, lub w drugą stronę, albo totalna kontrola, tysiąc zajęć dodatkowych, wspólne odrabianie lekcji, organizowanie każdej wolnej chwili. Z drugiej skrajności: odpuszczenie, wtedy nianią staje się tablet, lub komputer czy telefon, rodzicie w swoim świecie, dzieci w swoim świecie. Stany pośrednie, te, gdzie wydaje się, że jest najzdrowiej, no bo jest jakaś tam uwaga, ale dzieci też mają trochę własnej przestrzeni, są jakieś granice, generalnie wszyscy się starają, żeby było w miarę ok., też bywają trudne. Właśnie ze względu na te ciągłe starania. Zdecydowanie większość rodziców jakich spotykam żyje pod większą lub nieco mniejszą, ale jednak presją, realizowania kolejnych zadań, spełniania cudzych oczekiwań, życia zgodnie z przekonaniami, które często im nie służą. Brak przestrzeni na bycie autentycznym, na kontakt ze sobą, na zmianę perspektywy, na doświadczenia, na po prostu bycie. Większość odczuwa wewnętrzny przymus ciągłego działania, uzależniają to działanie od poczucia własnej wartości i to nie do końca świadomie przekazują własnym dzieciom. Większość uwagi skierowanej na działaniu, mniej na byciu, doskonale to obrazuje zwrot z języka angielskiego human doing zamiast human being.

świadome rodzicielstwo

Moja dobra znajoma jest terapeutką i pracuje z dziećmi w różnym wieku. Uderzyło ją, gdy pewnego dnia zorientowała się, że spora grupa dzieci, która do niej przychodzi, to osoby z tak zwanych dobrych domów. Rodzice większość czasu poświęcają na swoją karierę i nie interesują się domem. Czy też zauważyłaś ten problem? 

Coraz częściej ten problem występuje. Najwięcej prób samobójczych i skutecznych samobójstw u coraz młodszych nastolatków, oraz depresji nawet u kilkuletnich dzieci jest odnotowywana głównie w domach, gdzie z pozoru wszystko jest tak jak trzeba, a od dziecka się wymaga, żeby tylko się uczyło. I to jest główny problem, nie zauważa się dziecka. Dziecko to człowiek tylko z sercem na dłoni i dlatego jest niestety coraz więcej tragedii. Samotność, brak akceptacji, brak „po prostu bycia”. Ludzi ocenia się przez pryzmat tego, ile zrobili i ile jeszcze pozostało do zrobienia. To ogromna pułapka.

Przez 7 miesięcy mieszkałaś z całą rodziną w Azji. Jak bardzo podejście tamtejszych rodziców różni się od podejścia nas w Polsce? Rozmawiałyśmy kiedyś o wychowaniu w Malezji i powiedziałaś, że jest tam ogólne przyzwolenie na pewnego rodzaju przemoc. To mnie zszokowało. 

W Azji jest ogromna rywalizacja na każdym praktycznie kroku. Począwszy od przedszkola, tam dzieci w wieku lat 4 uczą się pisać i czytać. Moje dzieci chodziły do prywatnego przedszkola w Kuala Lumpur, zanim wybrałam przedszkole, do którego docelowo chodziły przez pół roku oczywiście z przerwami, bo dużo podróżowaliśmy, zwiedziłam 9 różnych przedszkoli. W Malezji język angielski jest językiem urzędowym i to co fantastyczne, to fakt, że tam uczą się przede wszystkim fonetyki, poza angielskim uczą się również bahasa, czyli malezyjskiego i mandaryńskiego. Co jeszcze ciekawsze to fakt, że Kuala Lumpur jest miastem mega multikulturowym, ma ponad 7 milionów mieszkańców i mieszka tam wiele osób z różnych zakątków Azji. Mówią różnymi językami i różnymi dialektami. Presja jest ogromna, zaskoczył mnie również poziom emancypacji kobiet, przy zachowaniu tradycyjnych strojów i zasłanianiu głowy i twarzy. W przedszkolu, do którego uczęszczały nasze dzieci, panie nauczycielki były z różnych zakątków Azji. Po miesiącu syn po powrocie z przedszkola zapytał mnie, czy dobrze rozumie jedno zdanie, bo nie był pewny, więc chciał to ze mną potwierdzić. Rozumiał dobrze, a to zdanie to: „I will punish you” czyli ukażę Cie.

świadome rodzicielstwo

Oczywiście wiedziałam, gdzie się znajduję, oczywiście wypełniałam formularz podczas przyjęcia dzieci do przedszkola, w który zaznaczyłam, że na moje dzieci nie można krzyczeć, ani stosować żadnych form przemocy z podkreśleniem kar fizycznych. Słowa, które usłyszał mój syn, nie były kierowane bezpośrednio do niego, ale do innych dzieci, słyszał je wiele razy dziennie, dlatego dobrze je zapamiętał. Pojawiło się we mnie wiele uczuć, gdy odbierałam dzieci i przyprowadzałam do przedszkola, nic nie wzbudzało mojego niepokoju. Następnego dnia byłam na dywaniku u pani dyrektor, rozmawiałyśmy ponad godzinę, o różnicach kulturowych, o presji jaką się kładzie na dzieci, o konieczności rywalizacji i wymagań oraz nacisków ze strony rodziców. Powiedziałam, że wszystko doskonale rozumiem, ale czasy się zmieniają i istnieje wiele metod i narzędzi, z których nauczyciele mogą z powodzeniem korzystać. Zaproponowałam szkolenie. Przez prawie 10 lat prowadziłam szkołę językową, gdzie również uczyłam i szkoliłam nauczycieli. Pod koniec swojej działalności zebrałam całe doświadczenie i napisałam program: „Krok po kroku do idealnej lekcji”. Zaproponowałam przeprowadzenie warsztatów w przedszkolu. Pani dyrektor zareagowała z dużym entuzjazmem, co bardzo mnie zaskoczyło, gdyż Azjaci z założenia, nie są zbyt entuzjastycznie nastawieni szczególnie do „szalonych” pomysłów Europejczyków. Nauczycielki, gdy przyszłam na ów szkolenie z początku były bardzo zaskoczone, jednak szybko udało mi się przełamać pierwsze lody, przedstawiając im własną perspektywę. W końcu też byłam nauczycielem i wiem jak wymagająca, ale również niezwykła jest ta praca. W przełamaniu pierwszych lodów doskonałe okazały się karty Points of You® (nauczycielki z kartami na zdjęciach) Szkolenie okazało się bardzo ciekawym doświadczeniem zarówno dla Pań nauczycielek jak i dla mnie. Atmosfera, którą wspólnie udało nam się zbudować, spowodowała, że zaczęłyśmy otwarcie dzielić się swoimi historiami i perspektywami; Co nam się udaje, ale również tym, co jest trudne. Podzieliłam się własnymi spostrzeżeniami i bardzo konkretnymi uniwersalnymi narzędziami z metody: „The Whole Brain Teaching”. Szkolenie odbyło się w sobotę i już w poniedziałek, mój syn wrócił z przedszkola zachwycony, bo panie nauczycielki z ochotą testowały nowe narzędzia. Pojawiły się przywitania i „okrzyki”, które mój syn dobrze znał z lekcji z mojej szkoły w Polsce. Jemu więc było łatwiej, a panie nauczycielki zdobyły nowe podejście, świeże spojrzenie i nowe chęci do pracy.

świadome rodzicielstwo

Co my rodzice możemy zrobić każdego dnia, aby wzmacniać naszą relację z dzieckiem?

Przede wszystkim nauczyć się „po prostu być.” Aby to się zadziało warto trochę nad sobą popracować. Popatrzeć na ciąg przyczynowo-skutkowy w swoim życiu, na cykle, które się powtarzają, na nawyki, które odtwarzamy, na przekonania i wartości, którymi na co dzień się kierujemy. A to wszystko po to, aby nauczyć się naprawdę akceptować, żeby prawdziwie akceptować swoje dziecko potrzebujemy najpierw prawdziwie zaakceptować siebie. Czy potrafisz stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie kocham Cię? Możesz zacząć od tego. Zapraszam serdecznie do udziału w rocznym kursie dla rodziców organizowanym przeze mnie przy współpracy z Fundacją Conviventia w ramach mojego autorskiego projektu w oparciu o Świadome Rodzicielstwo. Bądź z nami na bieżąco sprawdzając informacje na stronie Fundacji Conviventia oraz Family Power. Znajdziesz nas również na FB.

Kim jest Magda?

Magister Pedagogiki Specjalnej (absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej oraz Akademii Leona Koźmińskiego), certyfikowany trener metody Points of You®, Coach Świadomego Rodzicielstwa oraz Świadomego Życia w Conscious Coaching Institute™ założonym w Nowym Jorku, prowadzonym przed Dr Shefali.Na co dzień prowadzi głębokie procesy rozwojowe, pomaga rodzinom nawiązać autentyczne, świadome relacje, pomaga uwolnić się od traum. Uczy, jak być z emocjami, szczególnie trudnymi, jak w naturalny sposób radzić sobie z lękiem. Bardzo skutecznie pomaga odnaleźć tzw. „momenty utykania” i pomaga krok po kroku je przełamywać. Prywatnie żona i mama dwójki wspaniałych dzieci, od których nieustannie czerpie bardzo cenne życiowe lekcje. Często podróżuje po świecie, w ubiegłym roku spędziła w Azji wraz z rodziną 7 miesięcy.

Z Magdą możecie spotkać się w Akuku Mamo

Czy masz już naszą aplikację? Jeśli nie, to pobierz Akuku Mamo.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *