
Dawno temu, w zielonej dolinie otoczonej lasami, mieszkał wesoły piesek o imieniu Reksio. Każdego ranka biegał po łąkach, goniąc motyle i wąchając kwiaty. Jego najlepszym przyjacielem był mądry jeż Stefan, który znał wszystkie sekrety lasu. Pewnego dnia, gdy Reksio bawił się nad strumieniem, zobaczył unoszącą się na wodzie kolorową łódkę z papieru. W środku leżał tajemniczy list: „Wielkie Miasto potrzebuje bohatera!”. Reksio aż zaszczekał z ciekawości.
— Muszę tam pojechać! — powiedział, merdając ogonem.
— To niebezpieczna podróż — ostrzegł Stefan, marszcząc nos. — Miasto to miejsce pełne hałasu i dziwnych stworzeń.
Ale Reksio już postanowił. Spakował plecak (a właściwie pozwolił Stefanowi zapakować mu kanapki z dżemem) i ruszył w drogę.
Wielkie Miasto powitało go hukiem samochodów i blaskiem neonów. Reksio przestraszył się, gdy ogromny autobus zatrąbił tuż nad jego uchem. „TUT-TUT!” — rozległo się głośno. Nagle zza rogu wyłoniła się mała dziewczynka w żółtej pelerynce.
— Hej, piesku! Jesteś nowy w mieście? — zapytała, klękając obok niego. — Nazywam się Maja. Możesz się schować u mnie!
W jej mieszkaniu na podwórku czekała niespodzianka — zagubiony szczeniak Burek, który uciekł z wystawy psów i nie mógł znaleźć drogi do domu.
— Pomóż nam, Reksiu! — prosił Burek, merdając ogonem. — Strażnik Złoty Kapturek pilnuje wystawy i nie wypuści mnie bez magicznego hasła!
Reksio zastanawiał się, jak rozwiązać zagadkę. Wtedy Stefan, który podróżował w jego plecaku, wysunął nosek:
— Hasło to „przyjaźń”! Wszystkie dobre rzeczy zaczynają się od tego słowa.
Niestety, droga na wystawę prowadziła przez labirynt ulic, a na środku największego placu stał groźnie wyglądający strażnik w złotym kapeluszu. Reksio przytulił się do Stefana, ale przypomniał sobie słowa Mai: „W mieście najważniejsze to być razem”. Zebrał całą odwagę i szczeknął donośnie:
— Proszę pana, Burkowi jest smutno bez domu! Myślimy, że hasło to… „przyjaźń”!
Złoty Kapturek zdjął okulary i uśmiechnął się szeroko.
— Masz rację, mały przyjacielu. To najpotężniejsze słowo na świecie!
Na wystawie czekała wzruszona mama Burka, a Maja dostała medal „Najlepszego Przyjaciela Zwierząt”. Reksio zaś zrozumiał, że nawet w największym mieście można znaleźć ciepło, jeśli ma się wiernych towarzyszy. Wrócił do doliny z torbą pełną miejskich opowieści (i kilkoma skradzionymi kanapkami). A gdy wieczorami opowiadał o przygodach, wszystkie leśne stworzenia słuchały z otwartymi pyszczkami. Bo najważniejsza jest podróż, która uczy nas, że przyjaźń świeci nawet w najciemniejszych uliczkach — jak neonowy znak nad wielkim miastem.






