
Dawno, dawno temu, w krainie zwanej Bezkresem, gdzie chmury tańczyły z wiatrem, a trawy szeptały stare opowieści, mieszkała mała istotka o imieniu Radość. Była jak promyk słońca – zawsze uśmiechnięta, skora do zabawy i ciekawa świata. Miała tylko jeden smutek: jej świat był szary jak poranne mgły. Drzewa, kwiaty, nawet rzeki – wszystko lśniło jedynie odcieniami srebra i popiołu.
— Dlaczego nie ma tu kolorów? — pytała Radość swojego przyjaciela, mądrego kruka Błyskopióra, który mieszkał w dziupli starej wierzby.
— Legenda mówi, że kolory ukrył Cień Zazdrości — odparł kruk, trzepocząc skrzydłami. — Zamknął je w kryształowej kuli na szczycie Góry Tęsknot. Ale nikt nie odważył się tam dotrzeć…
Radość postanowiła zmienić tę historię. Wzięła swój plecak z pajęczyną (bo była tak lekka, że zwykłe materiały ją rwały) i wyruszyła. Po drodze spotkała ślimaka Szarusia, który wlókł za sobą połyskującą muszlę.
— Hej, mały! — zawołał ślimak. — Jeśli znajdziesz kolory, czy dasz mi trochę błękitu? Moja muszla tak go potrzebuje!
— Obiecuję! — zaśmiała się Radość i pobiegła dalej.
Droga była pełna wyzwań. Most z mgły rozpływał się pod stopami, a wąwóz próbował ją przestraszyć echami swojego śmiechu. W końcu stanęła przed wejściem do jaskini Cienia Zazdrości. Był tam ciemny i zimny, a jego oczy świeciły jak zielone lódki.
— Po co przyszłaś? — warknął Cień. — Kolory są moje!
— Ale świat bez nich jest jak sen, którego nikt nie pamięta — odparła Radość, choć serce waliło jej jak dzwonek. Wtedy zauważyła, że Cień drży. Był samotny i bał się, że jeśli odda kolory, nikt go nie zauważy.
— Możemy się dzielić — zaproponowała, wyciągając rękę. — Razem będzie weselej!
Cień zawahał się, ale gdy dotknął jej dłoni, coś się zmieniło. Jego mrok zaczął migotać fioletem i złotem. Kryształowa kula pękła, a kolory rozlały się po Bezkresie jak farby w deszczu.
Gdy Radość wróciła, cała kraina śmiała się barwami. Szaruś dostał swój błękit, Błyskopiór lśnił jak szafir, a nawet Cień Zazdrości – teraz nazywany Połyskiem – tańczył w słońcu, mieniąc się niczym opal.
I tak Radość nauczyła się, że nawet największe smutki można przemienić, jeśli znajdzie się w sobie odrobinę odwagi… i jeszcze więcej serca. A od tamtej pory, ilekroć w Bezkresie pojawiała się tęcza, wszyscy wiedzieli, że to uśmiech Radości, który przytula cały świat.






