Magiczny ogród o zmierzchu: Reksio, Pazurek i Burek wpatrują się w gwiazdy, a Mela częstuje ślimakami.

Dawno temu, za wysokim płotem z bluszczem, znajdowało się najbardziej niesamowite podwórko w całym miasteczku. Mieszkał tam Reksio – mały, rudawy piesek o sercu większym niż jego puszysty ogon. Każdego ranka biegał między grządkami marchewek a stertą drewnianych skrzynek, szczekając radośnie na motyle. Jego najlepszym przyjacielem był Pazurek – kot w paski, który udawał, że nie lubi psich zabaw, ale zawsze podkradał się, by polować na cień Reksia.

Pewnego lipcowego popołudnia, gdy słońce prażyło tak mocno, że nawet muchy ucichły, Reksio zauważył coś dziwnego. Za starym krzakiem agrestu ktoś cicho popłakiwał. To była Mela, mała jeżyczka, która zgubiła drogę do domu. Jej kolce drżały ze strachu.

— Nie bój się! — zaszczekał Reksio, merdając ogonem. — Pazurek zna każdy kąt podwórka!

Kot, który akurat drzemał na słońcu, uniósł leniwie powiekę.

— Miau… A co mi dasz w zamian? — zapytał, przeciągając się.

— Mój kość z obiadu! — zaoferował Reksio bez wahania.

Tak zaczęła się wyprawa. Pazurek prowadził, skradając się jak cień, Reksio biegał w kółko, węsząc pod kamieniami, a Mela tupała za nimi, co chwilę zatrzymując się, by zjeść ślimaka. Nagle zza kompostownika wyłonił się Burek – duży pies sąsiadów. Zwykle tylko warczał, ale teraz zablokował im drogę, pokazując kły.

— To moje terytorium! — warknął.

Reksio, choć miał nogi jak z galarety, stanął przed Melą.

Zobacz:  Piesek Filip pomaga innym

— Potrzebujemy tylko przejść! — szczeknął. — Mela się zgubiła!

Burek zmarszczył nos, ale wtedy Pazurek wskoczył na jego grzbiet i zaczął go drapać za uchem.

— Miau! Wszyscy wiedzą, że jesteś najsilniejszy na podwórku — mruczał kot przebiegle. — Pokażesz nam drogę?

Burek, zaskoczony, machnął ogonem. Okazało się, że za kompostem kryła się norka Meli! Jeżyczka aż podskoczyła z radości.

— Dziękuję! — zawołała, wtulając się w Reksia. — Myślałam, że jestem sama…

— Nigdy nie jesteś sama — zaszczekał Reksio. — Przyjaciele są nawet wtedy, gdy ich nie widać!

Wieczorem, gdy księżyc zawisł nad podwórkiem, Reksio, Pazurek i Burek leżeli razem na trawie, patrząc w gwiazdy. Mela przyniosła im zapas ślimaków (co tylko Pazurek uznał za smakołyk). I choć każdy z nich był inny – mały, duży, puchaty czy kolczasty – podwórko nagle stało się większe. Wystarczyło tylko poprosić o pomoc i zaufać.

A od tamtej pory, gdy któraś z podwórkowych istot się gubiła, zawsze słychać było radosne szczekanie:

— Reksio i przyjaciele już jadą!