Magiczna dolina z tęczowymi liśćmi, świecącymi grzybami i dinozaurami, w tym Staś stegozaur.

Dawno, dawno temu, w dolinie pełnej tęczowych paproci i drzew o liściach wielkich jak parasole, żył sobie mały stegozaur o imieniu Staś. Miał on kolce na ogonie, które – choć wyglądały zwyczajnie – skrywały niezwykłą moc. Gdy tylko słońce dotykało ich czubków, mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, a w powietrzu unosił się zapach świeżych malin. Staś uwielbiał bawić się z przyjaciółmi: wesołą triceratops Tolą i rozbrykanym pterodaktylem Piotrkiem. Razem odkrywali tajemnicze zakątki doliny, śmiejąc się przy każdym nowym znalezisku.

Pewnego ranka, gdy Staś bawił się wśród gigantycznych grzybów, usłyszał ciche łkanie. Okazało się, że to mały ankylozaur Zyzio zgubił się podczas ucieczki przed wielkim cieniem, który nagle pojawił się na niebie. — To na pewno Straszny Pterosaur! — szlochał Zyzio. — Mówią, że zabiera wszystkie zabawki i straszy małe dinozaury! — Staś, choć sam poczuł dreszczyk strachu, postanowił pomóc nowemu przyjacielowi. — Nie martw się, moje kolce potrafią rozświetlić nawet najciemniejszą jaskinię! — zawołał, a jego ogon zaiskrzył się delikatnym światłem.

Podczas wyprawy do Mrocznego Wąwozu, gdzie podobno mieszkał Straszny Pterosaur, przyjaciele napotkali wiele przeszkód: rwącą rzekę, którą przekroczyli po kamieniach, świecących jak lizaki, gąszcz ciernistych krzewów, który Tola rozgarnęła swoimi rogami, oraz chmurę gryzącego dymu. Piotrek, fruwając wysoko, dostrzegł jednak coś dziwnego — Straszny Pterosaur wcale nie był straszny! To był mały, wystraszony pterodaktylek o imieniu Pikuś, który tylko udawał potwora, bo wstydził się, że nie umie tak dobrze latać jak inne pterodaktyle.

Zobacz:  Spinozaur Sylwek ratuje dzień

— Wszyscy się mnie boją, więc wolę być sam… — mruknął Pikuś, chowając się za skałą. Staś pomyślał chwilę, a potem delikatnie dotknął kolcem ogona skrzydła Pikusia. Nagle skrzydła malca zabłysły złotym światłem, a on sam uniósł się w powietrze z radosnym okrzykiem. Okazało się, że magiczne kolce Stasia potrafią dodawać odwagi! Pikuś, przełamując strach, wykonał nawet śmigło w powietrzu, co rozśmieszyło wszystkich do łez.

W epilogu, dolina zamieniła się w miejsce jeszcze piękniejsze. Pikuś został najlepszym przewodnikiem powietrznym, Zyzio odnalazł drogę do domu, a magiczne kolce Stasia pomagały wszystkim, którzy się bali. Staś zrozumiał, że największą mocą nie są czary, ale serce otwarte na innych. A gdy wieczorem zasypiał pod drzewem pełnym świecących owoców, jego kolce migotały jak gwiazdy, nucąc cichutką kołysankę o przyjaźni.