Złocisty pies Basia w magicznej niebieskiej obroży na tle kwiecistej łąki w baśniowej scenerii.

Dawno temu, w małej wiosce otoczonej lasem pełnym błękitnych kwiatów, mieszkała urocza sunia o imieniu Basia. Miała miękkie, złociste futerko i oczy błyszczące jak gwiazdy. Każdego ranka biegała po łące, goniąc motyle i wąchając słodki zapach miodu unoszący się z pobliskiej pasieki. Jej największym skarbem była jednak stara, niebieska obroża, którą dostała od babci. — „To niezwykła obroża, moja droga” — mawiała babcia, mrugając tajemniczo. — „Kiedyś odkryjesz jej sekret.”

Pewnego letniego popołudnia, gdy Basia odpoczywała pod dębem, usłyszała ciche łkanie. To mały jeżyk Igiełka utknął w gęstych krzakach malin. — „Pomóż mi, proszę!” — prosił, wijąc się między kolczastymi gałązkami. Basia natychmiast zaczęła kopać łapkami, ale gałęzie były zbyt twarde. Wtedy nagle jej obroża zaiskrzyła delikatnym, niebieskim światłem. — „Ojej!” — zdziwiła się Basia. Gdy dotknęła obroży, poczuła dziwną siłę. Bez trudu odsunęła krzaki, uwalniając Igiełkę.

Wieść o magicznej obroży szybko rozniosła się po lesie. Niestety, dotarła też do chytrego lisa Rudaska, który marzył o zdobyciu mocy dla siebie. — „Gdybym miał taką obrożę, mógłbym zostać królem lasu!” — mruczał, zacierając łapy. Następnego dnia podszedł do Basi, udając przyjaciela: — „Hej, słyszałem, że masz piękną obrożę. Możesz mi ją pokazać?” Basia, choć ufna, poczuła dziwny niepokój. — „Nie dzisiaj, Rudasku” — odpowiedziała, chowając się za pniem dębu.

Zobacz:  Kicia Micia i magiczny kłębek wełny

Lis nie dał za wygraną. W nocy wykradł się do domku Basi i porwał obrożę! Gdy Basia zorientowała się rano, że obroża zniknęła, serce zabiło jej mocno. — „Muszę ją odzyskać!” — zawyła, biegnąc śladem rudego ogona. Po drodze spotkała sowę Mądrą Głowę, która widziała, jak lis uciekał w stronę Czarnej Jaskini. — „To niebezpieczne miejsce” — ostrzegła sowa. — „Ale jeśli twoja obroża jest naprawdę magiczna, to wiara w siebie może być ważniejsza niż sama magia.”

W jaskini było ciemno i strasznie. Basia drżała, ale przypomniała sobie słowa babci: „Odwaga to nie brak strachu, ale działanie mimo niego”. Nagle usłyszała chichot Rudaska. — „Ha! Teraz moja kolej na zabawę!” — krzyczał, próbując założyć obrożę. Ale obroża nie świeciła się dla niego — była ciężka jak kamień. — „Dlaczego to nie działa?!” — warczał lis. Basia wzięła głęboki oddech i stanęła przed nim: — „Obroża działa tylko wtedy, gdy chce się pomagać, a nie szkodzić!”

Rudasku opadła głowa. — „Może masz rację” — mruknął, oddając obrożę. Basia, widząc jego smutek, zaproponowała: — „Chodź z nami! Las jest piękniejszy, gdy się o niego dba razem.” Ku jej zaskoczeniu, lis się zgodził. Gdy obroża wróciła na miejsce, rozbłysła jaśniej niż kiedykolwiek, a jej światło uleczyło nawet najciemniejsze zakątki jaskini.

Od tamtej pory Basia, Igiełka i nawet Rudasek stali się nierozłącznymi przyjaciółmi. Magiczna obroża świeciła zawsze, gdy ktoś potrzebował pomocy, przypominając wszystkim, że prawdziwa moc tkwi w dobrym sercu. A gdy wieczorami dzieci z wioski pytały: — „Basio, czy to prawda, że twoja obroża spełnia życzenia?” — sunia tylko się uśmiechała: — „Spełnia tylko te, które pochodzą z życzliwości. Spróbujcie sami!” I tak, w blasku magicznego światła, każdy dzień stawał się przygodą pełną ciepła i nadziei.