
Dawno, dawno temu, w krainie zwanej Dinolandią, gdzie trawy były wysokie jak wieżowce, a drzewa przypominały zielone parasole, żyła mała triceratops o imieniu Ala. Miała ona trzy rogi, które błyszczały w słońcu jak kryształy, i serce pełne ciekawości. Każdego ranka biegała po łąkach, ścigając motyle o skrzydłach wielkich jak jej łapy, i śmiała się przy tym głośno, aż echo niosło jej radość po całej dolinie.
— Ala, znów się brudzisz! — wołała mama Triceratops, patrząc na córkę pokrytą pyłkiem kwiatowym.
— Ale to takie zabawne! — odpowiadała Ala, kręcąc się w kółko. — Wszystko tu pachnie i świeci!
Jednak pewnego dnia, gdy Ala bawiła się nad strumieniem, usłyszała cichutkie łkanie. Za krzakiem paproci siedział mały pterodaktyl o imieniu Piko. Miał skrzydło zawinięte w liść i wyglądał na bardzo smutnego.
— Co się stało? — zapytała Ala, pochylając się nad nim.
— Złamałem skrzydło, gdy uciekałem przed… przed Tęczowym Jaszczurem — szepnął Piko. — To potwór, który kradnie kolory z Dinolandii!
Ala szeroko otworzyła oczy. Teraz rozumiała, dlaczego ostatnio trawy były bledsze, a kwiaty mniej radosne. Postanowiła pomóc przyjacielowi i uratować krainę. Razem z Piko wyruszyli do Jaskini Błyskotek, gdzie mieszkał mądry stegozaur o imieniu Steno.
— Tęczowy Jaszczur to nie potwór — wyjaśnił Steno, gładząc swoje kostne płyty. — To po prostu samotny dinozaur, który boi się, że nikt go nie polubi. Kradnie kolory, by zwrócić na siebie uwagę.
Ala pomyślała chwilę, a potem klasnęła w łapki.
— Wiem! Nauczymy go naszych trików! — zawołała. — Jeśli pokażemy mu, jak fajnie jest mieć przyjaciół, przestanie psocić!
Wyruszyli więc na Równinę Tęczy, gdzie Tęczowy Jaszczur ukrywał skradzione barwy. Ala zaczęła tańczyć, kręcąc się jak fryga, a jej rogi błyszczały w słońcu. Piko, mimo bolącego skrzydła, zaczął śpiewać, a Steno uderzał ogonem w rytm.
— Co… co robicie? — zapytał zdumiony Jaszczur, wyłaniając się z cienia.
— Bawimy się! — odparła Ala. — Chcesz do nas dołączyć? Zamiast kradzieży, możesz tworzyć kolory razem z nami!
Jaszczur zawstydził się. Okazało się, że wystarczyło zaprosić go do zabawy. Wspólnie odzyskali skradzione barwy, a Dinolandia znów rozkwitła. Jaszczur, który przedstawił się jako Tiko, nauczył się nawet nowych trików od Ali — jak malować chmury za pomocą ogona.
Na koniec dnia, gdy słońce zachodziło, Ala przytuliła się do mamy.
— Dziś nauczyłam się, że nawet największe strachy można oswoić uśmiechem — powiedziała.
— I że przyjaźń to najpiękniejszy kolor na świecie — dodała mama, całując ją w czubek głowy.
A od tej pory, ilekroć na niebie pojawiała się tęcza, wszystkie dinozaury wiedziały, że to Ala, Piko i Tiko znów wymyślili nowy, wspaniały trik.