Mały żółty welociraptor zbiera jagody w lesie paproci, obserwowany przez żółwia, w tle lis i świetliki.

Dawno, dawno temu, w krainie pełnej zielonych dolin i wysokich skał, żył sobie mały velociraptor o imieniu Wiktor. Miał błyszczące, żółte łuski i bystre, czarne oczka, które ciągle rozglądały się w poszukiwaniu przygód. Wiktor uwielbiał biegać, skakać i odkrywać nowe miejsca, ale miał jedną wadę – zupełnie nie potrafił czekać. Gdy tylko coś przyszło mu do głowy, od razu chciał to zrobić, nie zważając na konsekwencje.

Pewnego ranka Wiktor wybrał się do Wielkiego Lasu Paproci, gdzie rosły najsłodsze jagody. Spotkał tam swoją przyjaciółkę, żółwicę Zuzię, która powoli i z namysłem zbierała owoce.

— Zuziu, po co tak się męczysz? — zawołał Wiktor, zrywając całe kiście jagód i wrzucając je do koszyka. — Patrz, ja już mam pełen kosz!

— Wiktorze, jagody trzeba zbierać ostrożnie — odpowiedziała Zuzia, delikatnie odrywając jedną po drugiej. — Wtedy są smaczniejsze i nie niszczymy krzaczków.

Ale Wiktor nawet nie słuchał. W pośpiechu przewrócił koszyk i wszystkie jagody potoczyły się po ziemi. W dodatku nadepnął na korzeń starego drzewa, które z niezadowoleniem zamruczało:

— Ojej, znowu ten niecierpliwy malec!

Wiktor poczuł się zawstydzony. Właśnie wtedy usłyszał cichy szelest w paprociach. To był Rudy Lis, który od dawna obserwował małego raptora i śmiał się z jego niecierpliwości.

— Ho, ho! — zaśmiał się lis, pokazując ostre zęby. — Znowu coś spieprzyłeś, prawda? Może powinieneś zostawić jagody dla tych, którzy potrafią je zbierać?

Zobacz:  Spokój i jego ciche miejsce

Wiktor aż zgrzytnął zębami ze złości, ale Zuzia położyła mu łapkę na ramieniu.

— Nie przejmuj się nim. Rudy Lis zawsze szuka okazji, by kogoś zdenerwować. Ale wiesz co? Może spróbujesz zebrać jagody jeszcze raz, tym razem wolniej?

Wiktor westchnął, ale postanowił posłuchać przyjaciółki. Tym razem zamiast biec jak szalony, usiadł obok krzaczka i ostrożnie wybierał tylko dojrzałe owoce. Ku jego zdziwieniu jagody były słodsze niż zwykle, a krzaczek nawet zaszumiał mu „dziękuję”.

Nagle w lesie rozległ się przeraźliwy krzyk. To mały ptaszek utknął w pułapce z liści i nie mógł się wydostać. Rudy Lis już zacierał łapy, licząc na łatwy posiłek, ale Wiktor nie zamierzał stać bezczynnie. Tym razem jednak nie rzucił się od razu na pomoc. Rozejrzał się, znalazł długą gałąź i ostrożnie podważył liście, uwalniając ptaszka.

— Dziękuję! — zaśpiewał ptak, szybując w górę.

Rudy Lis tylko warknął i odszedł, a Zuzia uśmiechnęła się do Wiktora.

— Widzisz? Cierpliwość popłaca. Dzięki niej uratowałeś przyjaciela i zebrałeś najlepsze jagody.

Wiktor skinął głową. Od tej pory, ilekroć chciał coś zrobić w pośpiechu, przypominał sobie tamten dzień. Zrozumiał, że czasem warto zwolnić, by zobaczyć więcej. A gdy następnego dnia Rudy Lis próbował go sprowokować, Wiktor tylko się uśmiechnął i powiedział:

— Dziś nie mam czasu na pośpiech. Muszę uważnie obserwować świat.

I tak oto mały velociraptor nauczył się, że cierpliwość to nie słabość, a prawdziwa moc. A jagody? Te smakowały mu teraz najlepiej na świecie.